Pomalutku ale w dół już dzisiaj jest 68,1 kg. Ostatnie dwa dni w biegu, najpierw z siostrą na ciuszkach, wczoraj z siostrą na starociach w interkomisie. Nabyłyśmy piękne przyprawniki i cukiernice z Chodzieży a ja krzesełko na giętych nóżkach z ratanem ale niestety tylko jedno ale mam na oku wypoczynek, dostanę na niego dobrą cenę z 1250 na 900zł. Czyściutki i wygodny model uszaty. Mąż już poinformowany dzisiaj wraca zobaczę jago opinię, jeśli zaakceptuje moją propozycje to w końcu pozbędę się mojego skajowego narożnika i w pokoju zrobi się jeszcze bardziej rerto:) Dzisiaj wyjazd do teatru do Krakowa z koleżanką i siostrą - będzie fajnie, niestety mężuś miał jechać ze mną ale termin kumpela pokręciła no i dzisiaj niestety jest na szkoleniu - ale porwę mojego Misia następnym razem napewno. Wczoraj miałam kryzys słodyczowy - ale wygrałam za to siedziałam dość długo i cały czas byłam głodna więć podjadałam chudą szyneczkę. Natomiast sprawdzian samozaparcia był przedwczoraj kiedy wróciałam od siostry o 23.30 i wykonałam przewidziany na ten dzień trening ależ byłam dumna. Ćwiczę z x-boxem Sport Active2 i po 24.00 już bym miała dzień wolny od ćwiczeń więc musiałam się śpieszyć żeby zacząć przed 24.00.
Zapraszam na mojego bloga Lawendowy Zaułek gdzie prezentuje to co jest moja pasją czyli aranżacje w stylu shabby...
ŻYCZĘ WSZYSTKIM SUKCESÓW W DIETKOWANIU