Jedziemy jutro do Butlins, Minehead. Nigdy nie bylam w Somerset, bardzo sie ciesze.
Dwoch moich klientow zmarlo. Przykre. widuje sie ludzi, poznaje, a potem szok. Jeden z nich mial tylko czterdziesci pare lat, zawal.
Stracilam nastepna pracownice i ta tez na pozegnanie ukradla mi klientke. Przykre to, ale wlasnie dostalam kontrakt na sprztanie lokalnego domu kultury, wiec musze robic cos dobrze. Dalam ogloszenie w Jobcentre , 40 aplikacji, 38 po prostu bezuzytecznych. Kolezanka LondonCity mial podobny problem z wyborem niani. Ech, podobno mamy bezrobocie.
Moi rodzice przyjezdzaja 10tego, na trzy tygodnie. Ciesze sie, tyle, ze oni sa cokolwiek, hmm, nadopiekunczy. Nie przyjmuja do wiadomosci, ze to jest moj dom, moj i Deana, my sobie tu zyjemy jak chcemy i jest nam dobrze. Caly czas mowia: "powinniscie zrobic to czy to, to powinno byc inaczej". Irytujace.
Waga stoi. Czas leci tak szybko, ze nie zauwazam, ze od dawna nic nie zrobilam w celu schudniecia .