Leci własnie trzeci tydzień diety. Ćwiczenia rozpoczęły się naprawde hardcorowe, 90 minut... w tym rozgrzewka, ćwiczenia modelujące, ćwiczenia cardio, rozciąganie...pomalu, pomału daje rade truchtać sobie te 25-28 minut ćwiczenia cardio
Ale ciało się zmieniło, nogi i pupa to już w końcu nie galareta ;).
Powoli w dietę wkrada się troche mnie, czasem coś dodaje sama od siebie, zamieniam składniki, troche kombinuje ;) ale staram się zachować tą kaloryczność.
To prawda, że od kiedy bardziej zaczełam ćwiczyć to wkradają się czasem jakieś przekąski słodkie... a ostatnio zamiast przekąski i kolacji burger ( pełnoziarnisty z kurczakiem!) i frytki z sosem czosnkowym i serem mmm.. uwielbiam je. W Polsce nigdzie takich nie widziałam, a te są takie przepyszne mmm i takie tłuste... mmm haha ;) Ale to było w weekend od poniedziałku plan ruszył od nowa !
nitktszczegolny
9 maja 2018, 15:20Działaj ! Jeśli te fastfoody to jeden posiłek w tygodniu a potem nadrobisz aktywnością to będzie dobrze :)