Witajcie grubasy,
Dzis byl moj wielki dzien - egzamin z prawa jazdy. Stres okropny ale jak widzialam jak inne panny sie stresuja i jak to glupio wyglada to mi troche przeszlo. Teoria zaliczona - jeden blad. Plac tez - jak zaczynalam łuk to mi komorka zaczela dzwonic (kurier z przesylka jak sie pozniej okazalo) no i mi zgasl - ALE ZE MOZNA BYLO POWTORZYC TO ZROBILAM TO PERFEKCYJNIE - jazde pod gorke tez. No i wyjechalismy na miasto - niestety dwa razy nie zajelam odpowiedniej pozycji do skretu w lewo, a jesli nawet zajelam to jej nie zasygnalizowalam :( No ale caly czas ja jechalam i wrocilam ja pod osrodek wiec chyba nie jezdze tak zle. Mam nadzieje ze nastepnym razem pojdzie lepiej - a to dopiero 10czerwca! Jak dla mnie ta przerwa moze sie negatywnie na moja jazde odbic. Ciesze sie ze jest juz po. Za duzo sie stresowalam - teraz juz wiem ze nie jest to az takie straszne wiec bedzie lepiej. Mam nadzieje. Ale sie rozpisalam. Przynajmniej jeden plus z tego stresu - to ze chudne - bo nie chce mi sie nawet juz jesc. No i dalej na rowerku sobie popierdzielam. Teraz pozostal tylko relax...
dankaa12
24 maja 2010, 18:30ja zadawałam aż 4 razy i w końcu zdałam a najważniejsze że jeżdżę i jest ok (ja żyję i ci co mnie spotkali na swej drodze też) będzie dobrze trzymam kciuki pozdrawiam