Wszystko wraca do starego rytmu… przynajmniej taki jest zamiar… Brodaczowa zona nie dowiedziala sie jednak wszystkiego, a to co wie nie jest niebezpieczne… wszystko sie rozejdzie po kosciach…
…Brodacz ma ciche dni lamane przez dni ciaglej gadaniny… fair enough- nalezy mu sie, tak jak i mi… gdyby sie trzymal z uczuciami z daleka + geba na klodke nic by sie nie stalo…
… niewazne… wszystko wyszlo ze zlej strony… postanowilam wrocic do powaznej rozmowy z narzeczonym… w koncu trzy lata to nie przelewki…
…usiadlam, poczekalam az skonczy ogladac program i poprosilam o powazna rozmowe… - znowu bedziesz marudzic- mruknal – marudzisz i marudzisz, wiecznie ci cos zle..
… jest mi zle – zaczalam – piore, sprzatam, robie, pracuje, nic nie mam z tego zwiazku… jak to nic nie masz, to czego chcesz ? – zajojczyl sie … - chce czuc sie kochana, chodzic na randki, do kina, chce przytulac sie i ogladac filmy do pozna… chce dostawac kwiaty … chce byc chciana…
… no filmow sie nie da z to ba ogladac bo zasypiasz – zaburczal on – robisz w domu bo jestes pania domu przeciez, a na randki ? przeciez juz mieszkamy razem to po co na randki?... w domu ugotujesz, bedzie to samo …
… gula stanela mi w gardle – no ale pamietasz – na poczatku nie mogles ode mnie rak oderwac, dzwoniles, pisales, zapraszales a teraz…
…teraz to sie miodowy miesiac skonczyl – mruknal on - a zreszta ty sie nawet nie postarasz… popatrz na swoje zdjecia z przed trzech lat… bede cie chcial ale wez schudnij… ja dobrze wygladam a ty… pozatym nic ci sie nie stanie jak posprzatasz… poruszasz sie to moze schudniesz…
… gula zeszla mi z gardla i polozyla sie zimnym kamieniem na zoladku…
…rano w pracy Brodacz stwierdzil, ze jego uczucia sie nie zmienily… ze nie odpusci… nie wie jeszcze jak, ale tego tak nie zostawi… ze liczyl na to ze ona go wywali i moze to najgorsze wyjscie okazaloby sie najlepsze… a teraz wszytsko bedzie duzo trudniejsze…
…na moje urodowe zale odparl, ze moja nadwaga nie jest problemem, ze to bzdura… ze widzial mnie chudsza i grubsza i ten aspekt nie jest najwaznieszy… bo jak ma byc … przeciez ludzie sie zmieniaja , choruja, starzeja sie…ze jestem marudna ? no jestem… w zle dni… ale w dobre dni jestem swietna i zabawna, wystarczy wprowadzic mnie w dobry humor…
… w tym momencie nie wiem co z nami bedzie… moze Brodacz sie nudzi w pracy, moze chce zliczyc kolezanke, a moze mowi prawde i rzeczywiscie od dwoch lat mnie kocha… nic nie wiem
… ale tez zrozumialam, ze z kim innym moze byc lepiej niz jest z lubym… ze sa ludzie dla ktorych nie mam na czole wypisane – pralka/zmywarka/kucharka…daje mu czas na zmiane ... musze teraz pobyc sama...
Trollik
14 lipca 2017, 21:56pobadz sama moze pomoze a jak nie pomoze to moze nie zaszkodzi
Zabcia1978v2
12 lipca 2017, 10:51Komentarz został usunięty
Zabcia1978v2
12 lipca 2017, 10:51Pobądź. Ściskam!
Caramelcoffee
12 lipca 2017, 10:38Hej Mala, przeczytalam Twoje wpisy raz jeszcze i mysle, ze Twoje ostatnie stwierdzenie "musze teraz pobyc sama" moze byc najlepszym rozwiazaniem. Duzo tych emocji, bardzo duzo balaganu -wlasnie-emocjonalnego. Platoniczny zwiazek- taki jest pewnie zawsze najpiekniejszy, bo nie ma w nim miejsca na rozczarowania- tego, czego nie pozwalamy sobie zweryfikowac w rzeczywistosci jest przezywane w naszej wyobrazni, a ta bedzie zawsze perfekcyjna gdy jestesmy zakochane. Twoj narzeczony dawno przeszedl na druga strone mocy i jezeli ten wycinek, ktory opisalas jest cala prawda- czyli, ze chlopak przestal sie trac bo mu sie nie chce- to faktycznie- po co w tym byc? Brodacz wydaje sie, mowiac lakonicznie- fajnym facetem i rozumiem, ze dziecko to bardzo powazny powod aby zostac, ALE- czy naprawde on przez moment nawet mysli, ze syn bedzie sie szczesliwie rozwijal w towarzystwie nieszczesliwych rodzicow? Troche poruszyla mnie jego nadzieja, ze zona bedzie chciala rozwodu, to wtedy bedziecie mogli byc razem- dla mnie to brzmi jak ktos kto unika odpowiedzilanosci i czeka az zycie za niego to rozwiaze. Watpie aby zona chciala sie rozwiesc, jezeli zalezy jej glownie na kasie i on to zapewnia, to po co sie wysilac i decydowac na samodzielne zycie z dzieckiem? Tak naprawde wtedy walsnie pojawila sie szansa aby wyzwolic sie z tego malzenstwa, ale nikt z tej szansy nie skorzystal. I ostanie- ja tez ucieklam do innego kraju, bo inaczej nie potrafilam sie wyzwolic sie z wieloletniego zwiazku. Rzucialam swietna prace, wlasne mieszkanie i przyjechalam do Eire zaczynajac jako kelnerka... Po 10 latach tutaj nie mam nawet wlasnego domu, ale poznalam za to milosc swojego zycia. Warto bylo :)