Dietkowo raczej źle.... Wczoraj szczególnie jadłam co popadło i co wepchało się w rękę. Aż zła jestem na siebie za to...Nawet się już nie ważę...
Wściekła jestem na siebie, że tyle męki włożyłam w odchudzanie, a chwila słabości, gorszy dzień potrafi to zepsuć...
Dzisiaj egzamin szóstoklasisty. Dzieciaki miały trochę stresu.. Córci nawet dobrze poszło, w zamkniętych zadaniach zrobiła 1 błąd, otwarte część matematyczną zrobiła bezbłędnie, ciekawe jak polski.... Syn trochę gorzej. W zamkniętych 6 błędów, w otwartych jeden błąd rachunkowy z matematyki, no i ciekawe jak polski... Córcia może będzie miała 35, może więcej??, syn - będę szczęśliwa gdy jakimś cudem będzie miał 30 punktów.
Taki nerwowy dzień dla całej naszej rodziny.
Mało dziś jadłam, ale oczywiście na obiad zrobiłam naleśnika z pieczarkami, serem i keczupem.. Nadrobiłam nim za cały dzień.
Jestem zmęczona, zła, smutna i chce mi się spać. Może jutro będzie lepiej...
DoLaBa1974
6 kwietnia 2011, 10:52takie dni się zdarzają, może są nawet potrzebne - bo przeciez nikt nie jest doskonały, najwazniejsze to się nie rozczulać nad słabością tylko skupić i od nowa dietka! Będzie dobrze :-)