Wnerwiłam się tym kilogramem i wczoraj zaliczyłam...140 min rowerka (ale nie jednym ciągiem) i 65km. Dzisiaj już za mną 90 min i 48km. Zero słodyczy:
Śniadanie: 2 małe kromki chleba z kiełbasą i ogórkiem
II śniadanie: 2 jabłka
Obiad: talerz rosołu
IV posiłek: mała porcja warzyw na patelnię (raczej do mikrofali)
Na kolację zjem jeszcze 1 pomarańczę. Koniec.
A tak poza tym to jeszcze jestem zła na mojego męża! I to by było na tyle dzisiaj
Brzydula.....
7 marca 2011, 09:47Kochana podziel sie troszke ta swoja energia.Ja chyba jeszcze nie wybudzilam sie ze snu zimowego i nawet nie mam sily sie ruszac.Ale ide pomeczyc chwilke orbiego.Jezeli Ty mozesz to ja tez.Musze tego lenia wygonic .Pozdrawiam
DoLaBa1974
6 marca 2011, 13:19ponad kilogram kosztowala. ale wiesz co.... zlosc sie okazala nieuzasadniona i szybko minela, a kilogram zostal, wiec postanowilam sie na niego mniej zloscic ;-) i w ogole optymizm ulatwia zycie i odchudzanie, wiez zycze samych powodow do radosci
Yekaterina77
4 marca 2011, 18:42mnie też słodycze nie służą ale nie ma to jak słodkie na złość lub depresje nic tak nie pomaga. Trzymam kciuki za wytrwałość