Dzieciaki już nie mogą się doczekać, dopytują o choinkę. W domu zawsze stroiliśmy w Wigilię, więc to odwlekam, ale z powodu wyjazdu do rodziców będzie jutro.
Lubię ten czas, lubię jak dzieciaki cieszą się z prezentów. Do tej pory nie kupowaliśmy sobie z mężem prezentów : kredyt, kupno mieszkania, mało kasy. Jednak teraz jak już jest po, brakuje mi tego. Chociaż jakaś drobnostka, jakaś oznaka tego, że pomyślał, postarał się, poszukał specjalnie dla mnie... Nie drogo...
Kupiłam dla niego prezent w tym roku : książka z płytą po angielsku. Uczy się teraz intensywnie angielskiego i wiem, że chciałby to mieć. Zdziwi się pewnie, postaram się nie posmutnieć, jak nic nie dostanę, bo nie było tego u nas w zwyczaju, ale może rozpocznę nowy okres w naszym życiu?
Muszę jeszcze tylko dokupić córce pamiętnik (chciała go mieć), na razie kupiłam jej płytę Jacksona (marzyła o niej), książkę : Ania z Avonlea (też o niej marzyła) i stanik.
No i jeszcze dla siebie jakąś bluzeczkę, może sukienkę? Może lepiej bluzeczkę, bo jak schudnę to szkoda... A chciałoby się w święta ładnie wyglądać, szkoda, że nie udało się więcej schudnąć...