Mąż jednak zrobił sobie tą czekoladę. Wyglądała pięknie, mówiła: spróbuj tylko trochę...
Nie jadłam, wytrzymałam. W kuchni jeszcze leży 2/3 blachy, ale nie tknę jej.
Po porannej wadze (lubię ważyć się rano ) znowu trochę mniej 300 g. Zawsze coś. To zachęca. Wiem, że przyjdą dni kiedy waga ani drgnie, wtedy psychicznie jest trochę gorzej, ale miło mieć w perspektywie 10 kg mniej i bez nadwagi.