No dorbra, dzisiaj kończę pierwszy tydzień. Ten był w miarę łatwy, bo poza popołudniami zasadniczo nie musiałem do pracy chodzić, a i Pauli była w domu. Mimo to i tak wczoraj wieczorem odpuściłem bieganie bo zasnąłem.
Od dziś zaczynamy magiel - dziś Pauli dyżur - bieganie wypada, we wtorek, czwartek i sobotę dyżury, więc i z biegania nici i z ćwiczeniami może być kłopot - no chyba że rozgrzeweczka i jakieś rozciągania o ile robota pozwoli. Jutro może jeszcze coś wcisnę, bo ranek mam wolny, ale kto wie jak to będzie wyglądać.
Z pozytywnych spraw - znowu waga trochę zeszła w dół, a w pogotowiu zawsze mogę pójść do strażaków poćwiczyć.
Nic, czas wracać do pracy, pracka sama się nie wykończy.
pa
mrscharlottee
15 kwietnia 2013, 10:12powodzenia :)