Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
pierwsze koty za płoty


O ile pierwszy dzień diety był dość łatwy bo zaczął się w niedzielę więc był czas na przygotowywanie posiłków i pilnowanie godzin na ich wchłonięcie a także co ważne pilnowanie ilości wypitej wody bo z tym mam problem to już drugi dzień pokazał jak stosowanie diety może być skomplikowane. Dziś z pełnym entuzjazmem przyniosłam do pracy swój dietowy ekwipunek. Ustawiłam w telefonie przypominacze godzin posiłków i obstawiłam się kubkami z wodą, żeby o niej pamiętać. Niestety po wypiciu pierwszego kubka wody zostałam wezwana do dyrektora i przesiedziałam tam parę godzin co spowodowało opóźnienie spożycia posiłku o prawie dwie godziny no i oczywiście brak dostępu do wody.  Mimo poślizgu zjadłam w pośpiechu moje II śniadanie, żeby mi przypadkiem jakiś telefon nie przeszkodził. Ledwo uporałam się z jedzeniem i załatwieniem kilku nagłych spraw w tym zleconych przez dyrektora a już zostałam wezwana do drugiego na następne dwie godziny. Oczywiście kolejny posiłek znów zjadłam opóźniony nie mówiąc o wypiciu zbyt małej ilości wody jak na miniony czas to jeszcze zostałam po godzinach co znów opóźniło porę zjedzenia obiadu. A na koniec zepsuł mi się samochód więc chciało mi się wyć nie mówiąc o chęci wchłonięcia jakiegoś słodycza... ku mojemu zaskoczeniu jednak ta chęć dość szybko minęła. Ale jutro kolejny dzień problematyczny bo od rana będę prowadzić prezentację i już wiem że przerwa jest dużo później niż pora mojego posiłku nie mówiąc o braku możliwości jego przygotowania. Ciekawa jestem jak Wy radzicie sobie w takich sytuacjach?

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.