Dziś mija równy tydzień mojej walki z sylwetką. Poranny trening się nie udał (taniec towarzyski) - pojechałam, ale sala była zajęta, choć miała być wolna.
Na obiad od wczoraj planowałyśmy z mamą domową pizzę, już nie mogłyśmy sobie odmówić, a w dodatku mój tata zrobił mi niespodziankę i przyjechał zza granicy.
Aktualnie jestem po 30 minutowym bieganiu i treningu brzucha z Mel B. Planuję jeszcze zrobić dziś coś na pośladki.
A tak prezentują się tygodniowe postępy:
Waga - 4 kg,
Szyja - 1cm,
Biceps - 1,5 cm,
Piersi - 5 cm,
Talia - 7 cm,
Brzuch - 2 cm,
Biodra - 2,5 cm,
Udo - 2 cm,
Łydka - 0,5 cm
Patrzę na te wyniki i sama nie wierzę... Oby tak dalej!
cinamonnn
12 stycznia 2014, 18:02wow 4kg w tydzien? ;D powodzenia, ja jutro zobaczę ile mnie ubyło po tygodniu ;)
truskawka1988
12 stycznia 2014, 18:02szalone kilogramy..oby tak dalej:)
Macrocosme
12 stycznia 2014, 17:45Jesteś w identycznej sytuacji jak ja niecały rok temu - identyczne wymiary i identyczny szybki spadek kg. Życzę Ci tylko, żebyś tak jak ja, nigdy w zyciu nie utknęła na przeklętych 55kg (znaczy, no, według uznania, ale dla mnie to przeklenstwo). Powodzenia kochana ;-) Żeby kg nadal leciały jak szalone ^^
aleschudlas
12 stycznia 2014, 17:44oho gdybym ja miała takie wyniki !