Wiajcie kochane.
Wczoraj był zwariowany dzień. Mój Kamiś dostał kataru, a wiecie jak to jest z facetami jak im coś dolega???? Koniec świata, a tek misiek w dodatku jest mały i to już w ogóle utrudnia sprawę.
Ćwiczenia wczorajsze zostawiały wiele do życzenia. Zdążyłam zrobić 3/4 treningu skalpel i parę brzuszków, ale to już z Kamilkiem na głowie, brzuchu i w końcu plecach.
Żadnych słodkości, jedzonko przyrządzone na parze i duużo napojów . Tak więc nie jest źle.
Dzisiaj mały czuje sie już kapkę lepiej, wiec mogłam poćwiczyć i tym sposobem zaliczyłam Killera. Teraz wiem skąd ta nazwa Jednak z bólem i przekleństwami dotrwałam do końca i oto teraz siedzę tu zadowolona z samej siebie.
Postanowiłam dodatkowo wgramolić sie dzisiaj wieczorkiem na obiego i trochę pobiegać, szkoda żeby się taki sprzęt marnował. Wcześniej nie mogłam z niego korzystać, bo stał tam gdzie właśnie Kamil śpi, a dzisiaj postanowiłam go przetransportować do przedpokoju. Trudno, że będzie trzeba uważać w nocy ,aby sobie nie nabić guza, ale czego sie nie robi....
A takie właśnie brzusio zamierzam mieć :)
Pozdrawiam
ojtajolunia
30 stycznia 2013, 19:05Brzuszek robi wrażenie :-D
MllaGrubaskaa
30 stycznia 2013, 15:14Orbi w domku świetna sprawa , miłego ćwiczenia :))
eisee
30 stycznia 2013, 15:02Zdrówka dla małego :) I powodzenia w diecie:)