Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Nie poddaję się!
3 maja 2006
Dziś mam malutki dołek wieczorny związany z pewnym bucem, który złamał moje niewinne serducho. Ale to co zrobił z moim serduchem (rozerwał je na strzępki) stało się jeszcze większym motorem mojego odchudzania. Mam niewiele czasu,żeby pokazac mu przed wakacjami ile warta jestem ja :) Wygląd nie jest najwazniejszy, wiem o tym. Ale facet zawsze będzie facetem i wpierw spojrzy na wygląd. Zresztą dziewczyny chyba też tak robią...Wszyscy jesteśmy ludźmi. Może przemawia przeze mnie feministka,ale jakoś wydaje mi sie,że facetowi bardziej zalezy na atrakcyjnym wyglądzie partnerki. Ale wracając do tematu. Buc pożałuje tego co stracił. Mam zamiar schudnac,założyć miniówkę, isć do fryzjera,umalowac się ładnie i z uśmiechem na buzi wejść przez próg mojej uczelni niczym gwiazda filmowa...I wtedy będzie to kropka nad i. Bo teraz ma szanse mnie odzyskać, już niewielką,ale ma. Ale kiedy się zmienię zewnętrznie to już będzie koniec słowa "my". Bo nie chcę być z kimś dla kogo liczy się tylko wygląd... Mam nadzieje,że kiedy waga pokaże mi 56 kg moja samoocena podskoczy :) Także dziewczynki nie załamujcie się z powodu jakiś dupków :D
kawke
3 maja 2006, 22:41podziwiam cie że tak do tego podchodzisz bo z mojej dietki dzisiaj nici właśnie z powodu "zajadania stresu" spowodowanego facetem ale chyba wypróbuję twój sposób tylko najpierw musze go przeboleć