Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Historia mojego grubnięcia - to dopiero tragedia!


Wreszcie troche luźniejszy dzień, można kontynuować pamiętnik. Ostatni tydzień to u mnie dużo ruchu na świeżym powietrzu. Niestety dziś się nie dało, na chodnikach potworna gołoledź, w zasadzie można u nas stąpać tylko tam, gdzie nie odśnieżyli. Jutro się zważę, i zobaczę jakie dokonałem postępy, czy też może nie tędy droga, nie wiem jeszcze to się okaże! Póki co zainspirowała mnie popularność wpisu jednej z forumowiczek, która utyła ponad 20 kilo. 
To co ja mam powiedzieć?
Rozejrzałem się trochę w mym archiwum, na szczęście mam tam jaki taki porządek i postanowiłem ujawnić kilka zdjęć. Obecne sobie darujmy. Ale może jak zajrzę na siebie wstecz to coś mnie potrząśnie. Może zaczne od fotki z ubiegłorocznego urlopu tj. z roku 2011.
Nie pamiętam ile, ale ze 115 to tu miałem przynajmniej. W tamtą zimę bardzo się zaniedbałem.
Następne zdjęcie proszę:
To jest na pewno z listopada 2010 roku z moich 36-urodzin. Wtedy miałem gdzieś "tylko" 110. Teraz ten pasek mama jeszcze, ale jak nosze go to mam zapięty na 2 dziurkę od końca. Chciałbym wrócić o tych czasów w tym roku.

Ale jak kto myśli, że to koniec, to co to to nie. Daleko jeszcze do połowy.


Tu wycinek z wizyty u przyszłej chrześnicy, co się kilka godzin wcześniej urodziła. Latem 2008 to było, na wadze tylko 90 może 94 kilo, bo mocno schudłem, ale to głownie zasługa choroby, a nie własnego samo zaparcia.

Dwa lata wcześniej ważyłem dobrą setkę, co widać na tej skanowanej jeszcze ze zwykłego aparatu fotce (zima 2005/6):

Po 30-tce bardzo zacząłem tyć, co widać na starszym następnym zdjęciu, zrobionym latem w 2003 podczas powrotu z wczasów w Bułgarii. Miałem może jakieś 85 kilo tylko.
Dziś można tylko powspominać dawne czasy, np. to, ze mając lat 27 (2001) rok ważyło się tylko jakieś 70-75 kilo. Co pokazuje kolejna fotka:
Mogło nawet to być wcześniej w tym biurze pracowałem w latach 1997-2001:
Niestety praca biurowa nie wpływała dobrze na moją sylwetkę:
A tym bardziej to, że zarzuciłem wtedy ćwiczenia fizyczne, siłownię i zdrowe żywienie. A to było u mnie przydatne, bo jeszcze jako nastolatek byłem bardzo szczupły, wiecznie się przeziębiałem, no i siły w rękach też nie było.
Puszcze dwie fotki na pierwszej mam 19 lat i jakieś 60 kilo w ubraniu (przy dzisiesjzym wzroście 179):
Ale dziś trudno uwierzyć, że tak wyglądałem, moze nawet będą osoby co zarzucą mi fotomontaż. Ale to jest autentyczne:
I mam jeszcze starsze zdjęcie z NRD-owskiego aparatu w spadku po ojcu, mam tu chyba 16 albo 17 lat, przy 166 cm ważyłem około 45 kilo. No taki byłem jakiś zapóźniony fizycznie i pamiętam, że zawsze marzyłem aby trochę przytyć.
No i teraz nie ma się co dziwić, że znajomi z tamtych lat nie poznają mnie na ulicy. Wprawdzie wszystkie badania zdrowotne mam idealne, ale nie wiem, co będzie dalej muszę coś z sobą zrobić nie chcę utyć następnych 80 kilo, to byłoby bardzo nie wskazane. Dziękuję wszystkim dziewczynom i jednemu koledze za liczne komentarze, bo na pewno wesprą mnie one w odchudzaniu.
Pozdrowienia dla wszystkich:
Wasz Jurek.
  • polishpsycho32

    polishpsycho32

    21 stycznia 2013, 15:02

    Sluchaj jestes tylko 2 lata starszy od mojego meza....i to straszne zeby taki mlody facet jak ty wygladal tak jak wyglada...ja cie jednak doskonale rozumiem bo tez sie roztylam...wlasnie przeszlo 20 kilo kiedys przytylam..na szczescie to juz za mna...bo 13 za mna...Ty rowniez wes sie za siebie a wyloni sie z ciebie calkiem przystojny,mlody!!!!!jeszcze facet.Nie marnuj zycia ,nie rob z siebie dziadka...te kilogramy cie postarzaja..Dobrze ze wziales sie za siebie!!!!!!

  • em.em.

    em.em.

    21 stycznia 2013, 13:06

    Trzymamy kciuki za sukces! :)

  • ita1987

    ita1987

    21 stycznia 2013, 12:57

    Nie jeden także posiada tego typu historię.. Ale najważniejsze, że Ty widzisz to i masz zamiar pracować na dawna sylwetkę.. No może nie ta bardzo wychudzona.. Bo aż się wierzyć nie chce, że można się tak zmienić.. Powodzenia!

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.