Chwyć życie w swoje ręce,
i zrób coś, po czym powiesz sama
"zrobiłam to dobrze",
"udało mi się",
"jestem świetna"!
Spróbuj, to nie boli,
a gdy nie wyjdzie wiesz,
że zrobiłaś wszystko co chciałaś,
i nie będziesz zaprzątała sobie głowy myślą
"a co by było gdyby?".
Ja próbuję, od sześciu lat!
I niczego nie żałuję!
Teraz zaczynam od nowa,
biorę wspólne życie z mężem w swoje i jego ręce.
Sześć lat temu wyjechaliśmy do Irlandii,
mieliśmy zarobić, wrócić,
kupić mieszkanie.
Zarobiliśmy, wróciliśmy przed wczoraj,
do nowego mieszkania.
Można? MOŻNA!
Jutro dwie rozmowy kwalifikacyjne,
mąż już pracę ma - wrócił tydzień temu,
bo już wtedy miał rozmowę.
Ja dodatkowo zaczynam osobistą batalię o swoje ciało.
Ważę około 80 kg, przy wzroście 158 cm.
Gdy wyjeżdżaliśmy, sześć lat temu, zaraz po ślubie,
ważyłam około 56-58 kg. Było dobrze.
No ale dobiła mnie w Irlandii praca na dwa etaty,
jedzenie na mieście,
i nienormalne pory posiłków.
Nie usprawiedliwiam się, bo mogłam się spiąć
w sobie i jakoś dawać radę przygotowywać coś mniej kalorycznego.
Ale mi się nie chciało i mam efekty...
Teraz mi się chce, bardziej niż kiedykolwiek!
Jutro ważenie, mierzenie i fru!
Prosto do wymarzonej wagi!
Za dwa tygodnie idę "świadkować" na ślub i wesele,
mam nadzieję, że już coś ruszy do tego czasu.
A, i najważniejsze.
Cześć.
Jestem Julia,
chcę się odchudzać.
Będę się odchudzać.
anna290790
22 września 2013, 21:11Trzymaj się i nie trać wiary w to że się uda:):D Powodzenia, trzymam kciuki!!:)
Megan1989
22 września 2013, 20:44z Twoją wiara i podejściem na pewno Ci się uda :*