ponieważ wczoraj byłam na proszonej kawie u rodziny mojego przyszłego męża, a nie chciałam im tłumaczyć, że się odchudzam i naprawde nie będę niczego jadła, dla niepoznaki zjadlam dwie brzoskwinie, wypełnione NIESTETY bitą śmietaną....) no bo głupio mi było ją wydłubać....zresztą oni są dziwni i stąd może presja, co nie zmienia faktu, że było to pyszne, ale chodzi tu w tym przydługim wstępie o to, że postanowiłam się zważyć mimo, że dzień ważenia był w sobotę, i ku mojemu zdziwieniu i radości wprost przeogromnej, waga wskazywała 69.6!!!!!!! czyli moja upragniona 6 z przodu, której nie widziałam od czasów studenckich jeszcze....to był cudny widok, bardzo zachęcający początek tygodnia. poza tym mój ukochany piesek wyprowadził mnie zaraz po tym z rownowagi, więc moje emocje zmieniły się na inne równie silne:) co do innych grzechów to zjadłam wczoraj jeszcze 5 żelków, wiem grzech ciężki ale za to potem 2 godziny na basenie i wypływałam to, więc czuję się rozgrzeszona....
a ponieważ zobaczyłam już tę 6 z przodu to mam większa motywację na ten tydzień, wracam na zajęcia fitness, basen i tylko nadchodzące święta mnie martwią nieco no bo dietetyczka pozwoliła mi zjeśc jedynie kawałek sernika....przez całe święta!!!!???chyba się muszę modlić o bardzo silną wolę:)
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
Momoka
30 marca 2010, 07:56no tak mniejsza cyferka z przodu jeszcze bardziej motywuje, wiem o tym :P i oby tak dalej waga ładnie spadała!!! pozdrawiam i życzę dalszych sukcesów!!!
Gina87
29 marca 2010, 10:19Jestem z Tobą :D Tez zobaczyłam dzisiaj to magiczne 6 z przodu :D:D Pozdrawiam serdecznie i życzę powodzenia :)