Chciałam sie odwołać do wczorajszego mego wpisu!
Możliwe ze pomyslalyscie sobie ze ktoś mi zmarł, albo sie rozstalam z narzeczonym
Nic bardziej mylnego
Otóż od lat zmagam sie z zaburzeniami obsesyjno- kompulsywnymi
Cieżko było nawet przyznać ze je mam
Kontrolują mnie i moje życie
Nie są duże, ale natretne
Oto tylko pare przykładów:
Moje całe życie i rutyna każdego punktu i jazdej minuty dnia jest zapisana na liście! Mam obecnie około 30 list
Wszystko co robię musi być podporządkowane liczbie 5 lub jej wielokrotnosciom
-Moja szafka na siłowni musi mieć 5
-Wszystkie planowane czynności zaczynam 5 po
-Wszelkie wydarzenia planuje na 5,10,15.... Dzien miesiąca
Mam obsesje na punkcie paznokci- moich i innch! Nie potrafię przetrwać żeby nie grzebać przy nic co dziennie! A u innych patrzę na paznokcie, zanim patrzę na twarze !!! Potrafię nawet przesiasc sie w autobusie jeśli widzę kogoś z brzydkimi paznokciami
I wieeeeeeele innych taki Dzies Świra!
Wczoraj zgubilam dziennik w którym zapisuje wszystko!!!!!!!!
I mój świat sie zawalił
Wiem ze dla was wyda sie to po prostu głupie, ale dla mnie oznacza to katastrofę
Znaczące jest rownież to ze jeżeli nie " odpowiem" na mój kompuls, mam napady niepokojowe, nie mogę spać ani skupić sie na niczym innym!
Rezultat- najadlam sie ciastek i lodów póki sie nie pozbieralam!
Teraz nie mogę kupić nowego dziennika, muszę czekać na nowy 2013!
Plan jest, ze mam notesik
Anetaa29
3 grudnia 2012, 23:19Tez myslalam wczoraj, ze moze sie z narzeczonym rozstalas albo cos w tym rodzaju. Moge sobie wyobrazic, ze to katastrofa dla ciebie zgubic dziennik, skoro sobie w nim wszystko porzadkujesz i ukladasz. Jako dziecko tez mialam taki okres, ze musialam odliczac wszystko n.p- siedzac w kosciele liczylam listewki boazerii (i choc wiedzialam ile ich bylo, za kazdym razem to powtarzalam), albo znaki drogowe, auta, z ktorymi sie mijalismy, schody itd. Ale jakos mi to przeszlo. To musi byc trudne dla ciebie, walczyc z tym zaburzeniem i jednoczesnie sie odchudzac. O tyle bardziej musisz byc dumna z kazdego dnia, w ktorym ci sie udaje dietkowo przetrwac. Zycze ci, zeby ci sie udalo jakos te przypadlosc pokonac!
misskitten
3 grudnia 2012, 15:41no ja pomyślałam o narzeczonym....ale i tak Ci współczuję,pewnie mało kto jest w stanie zrozumieć Twój problem, mam nadzieję że jakoś sama się z nim uporasz;-)Tego Ci życzę!
Renesamee
3 grudnia 2012, 10:37A robisz czasem coś spontanicznie?Może czasem warto samemu przesunąć granice. Przecież tak naprawdę psychikę mamy elastyczną i możemy ją dowolnie kształtować. Może spróbuj pogadać z kimś o tym. Myśl pozytywnie. Wiem że musi Ci być ciężko, chociaz życie pod planem ma na pewno swoje zalety, o niczym nie zapominasz.
cogitata
3 grudnia 2012, 09:45ciężka sprawa... takie życie musi być strasznie trudne...a próbowałaś pogadać o tym z psychologiem? moze psychoterapia mogłaby pomóc?