Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
te wieczne od jutra, od dziś...
2 lutego 2014
Może to śmiesznie zabrzmi ale jak zwykle były wielkie chęci wielkie palmy a pozostało wielkie "g..." i znów kilogramy zamiast ubywać przybyły :/ odwieczna chyba walka moja :( aż się załamać idzie i do znudzenia tak w koło... teraz zobaczymy podejście po raz "n"-te, ale przeprosiłam się z rowerkiem stacjonarnym i codziennie jeden odcinek serialu ok 43 minuty jadę, a że odcinek 12 to 12 razy jechałam :) no dobrze 11 i pół bo po chorobie się nie frasowałam... nawet nie idzie sobie wyobrazić jak bardzo, bardzo chce schudnąć poczuć się jak nigdy dotąd bo póki co całe życie miałam nadwagę i troszkę mnie za dużo było.. wejść do sklepu i nie prosić XL lub XXL tylko M bo do S nie mam aspiracji... kupić spodnie takie fajne jeansy i wejść w nie w biodrach, zapiąć się i powiedzieć wow, marzenia... ale takie fajne i mam olbrzymią nadzieję że jednak realne... zobaczymy, zobaczę.... teraz motywacją jest 10 lipiec jestem na ślubie i weselu przyjaciółki i chciałabym ją zaskoczyć...
Rizzoli
2 lutego 2014, 22:30Marzenia są po to by je realizować :) Mnie też się marzy wchodzić bez problemu w M (a najlepiej w S) i jakieś fajne jeansy (bez przewracania oczami ze strony Pani sprzedawczyni, która najchętniej by powiedziała, że to nie jest sklep dla wielorybów) Życzę dużo wytrwałości i powodzenia bo niestety ta walka, którą mamy przed sobą musi trochę potrwać :)