1. ćwiczenia, muszę ćwiczyć przynajmniej 3 razy w tygodniu - na początek, moim celem jest brzuch i uda,
2. Będę się trzymać diety SD, dzięki której osiągam zamierzony cel - zrzucam kg
3. Będę unikać okazji jedzenia słodyczy w pracy (to jest wyzwanie, bo celebrujemy urodziny i imieniny wszystkich znajomych w pracy, a jest ich wielu i każdy przynosi ciastka)
4. Nie będę kończyć rozpoczętych słodyczy po mojej córci - bardzo często się zdarzało, że kończyłam po niej kinderki, wafelki i inne słodkości, bo co by się miało zmarnować....hehehe koniec z tym!
5. Jak amen w pacierzu, w chwilach braku motywacji do ćwiczeń będę powtarzać:
"Nie chcę być serdelkiem, chcę być ciachem!!!!!!"
Macie jeszcze jakieś żelazne zasady, które powinnam dodać? Czekam na Wasze sugestie ;-)))
Całkowicie zgadzając się z sugestią chocobum dodaję :
6. Jeść mniejsze porcje, nie jeść po 18.00 a co za tym idzie....
7. Przyjąć i bezwzględnie uznać za własne i naturalne zdrowe nawyki w jedzeniu
Czy o czymś jeszcze zapomniałam
Monada rzuciła wyzwanie, pytanie tylko , czy mamy silną wolę, żeby zachować umiar w tym małym szaleństwie? Moja wola jest wytrwała, ale czy silna? Co wy na to?
Czy można sobie pozwolić od czasu do czasu na małe co nieco?
Szczerze mówiąc nie wyobrażam sobie sytuacji, kiedy będąc na jakiejś imprezie nie
spróbować czegoś, co znajduje się na liście niewskazanych do spożycia
W końcu wszystko jest dla ludzi. Patrzę najbliższy przykład Święta Bożego Narodzenia. Przecież te dania są raz w roku, więc co? Należy Nam się , a jak! Więc następny punkt ujęłabym tak:
8. Żyć nie umierać, ale zachować umiar w małych szaleństwach w naszej diecie, żeby nie zmarnować całego poświęcenia i wyrzeczeń, które poczyniłyśmy w imię zgubienia tych niedobrych kg
Jeszcze dwa punkty i będzie dekalog utrzymania dobrej wagi
6. Jeść mniejsze porcje, nie jeść po 18.00 a co za tym idzie....
7. Przyjąć i bezwzględnie uznać za własne i naturalne zdrowe nawyki w jedzeniu
Czy o czymś jeszcze zapomniałam
Monada rzuciła wyzwanie, pytanie tylko , czy mamy silną wolę, żeby zachować umiar w tym małym szaleństwie? Moja wola jest wytrwała, ale czy silna? Co wy na to?
Czy można sobie pozwolić od czasu do czasu na małe co nieco?
Szczerze mówiąc nie wyobrażam sobie sytuacji, kiedy będąc na jakiejś imprezie nie
spróbować czegoś, co znajduje się na liście niewskazanych do spożycia
W końcu wszystko jest dla ludzi. Patrzę najbliższy przykład Święta Bożego Narodzenia. Przecież te dania są raz w roku, więc co? Należy Nam się , a jak! Więc następny punkt ujęłabym tak:
8. Żyć nie umierać, ale zachować umiar w małych szaleństwach w naszej diecie, żeby nie zmarnować całego poświęcenia i wyrzeczeń, które poczyniłyśmy w imię zgubienia tych niedobrych kg
Jeszcze dwa punkty i będzie dekalog utrzymania dobrej wagi
monada
15 listopada 2010, 20:25cieszyć sie życiem i od czasu do czasu pozwolic sobie na odrobinke czegoś niedozwolonego (ale tylko odrobinkę) - wtedy pokusy codzienne sa mniejsze przynajmniej u mnie :)) powodzenia!!
chocobum
15 listopada 2010, 19:17ja mam - jeść mniejsze porcje, nie jeść po 18 :)