Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
uzależnienie ?


Dzisiaj znowu kijki... Czy już się uzależniłam? Czy to znowu sport, w którym zechcę osiągnąć amatorskie mistrzostwo? Zobaczymy.
W każdym bądź razie znalazłam swoje odległościowe optimum, będę chodzić minimum 7 km, a maximum 8,5km. Inne odległości mi nie pasują, albo się nie zmęczę i nie zgrzeję, albo wracam powłócząc nogami. Bez sensu. A tak - to odczuwam przyjemne, bolesne zmęczenie, które po powrocie powoli ze mnie spływa. Ale za to będę chodziła coraz szybciej i ćwiczyła technikę chodu.

Dzisiaj przeszłam 7,77 km w 83 min. Po raz kolejny pobiłam swój rekord prędkości, miałam na liczniku 5,61 km/h.

Tak szybko - bo wyciągnęłam z dna szafy buty do chodzenia. Zapomniałam, że je mam. Zupełnie inaczej pracują stopy.


Na razie, godzina 20:10, zassane 794 kcale. Ale jeszcze nic nie jadłam po kijkach, siedzę tylko, czytam, piszę i piję kolejna szklankę soku jabłkowego. Odpoczywam.

  • dziejka

    dziejka

    2 grudnia 2009, 20:54

    to ustrojstwo ma dwa pokretła :temperatura i czas ,nie da się tu nic spieprzyć he,he .Podziwiam za w-f i pozdrawiam

  • paniBaleronowa

    paniBaleronowa

    2 grudnia 2009, 14:31

    tzn. jestem jeszcze w fabryce, ale na półkach będę na początku roku :)

  • haanyz

    haanyz

    1 grudnia 2009, 21:02

    pracujesz na tecvhnika, a chodzisz juz tym smiesznym ktokiem: piety palce z wybiciem z palcy, jakby czlowiek sie kolysal, swietnei pracuja wtedy lydki, cudo! A robisz tez skrety barek? No szkoda, ze Ty tak daleko, pochodzialbym z Toba!

  • sezamek68

    sezamek68

    1 grudnia 2009, 20:50

    buty do chodzenia...przypomina mi się moja wyprawa na Mariensztat w kapciach.;-)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.