Obok Jaśkowej choroby życie tyczy się dalej -1
Rodzina siostry musiała się zreorganizować, więcej polegać na krewnych, wymagać tej pomocy. Sami rodzice nie dali by rady, wypaliliby się fizycznie zbyt szybko. Więc wciąż i cały czas ktoś przy dziecku jest, sprawny dziadek też może posiedzieć przy wnuku w czasie kolejnego toczenia krwi. Starszy brat, wujek, ciocia . . . może nie są tak dobrzy jak mama czy tata, ale we wszystkim pomogą.
Tylko że . . . mam wrażenie, że Jasiek się bezpieczny czuje tylko przy mamie. Te krótkie momenty, gdy przez pół dnia nieobecna mama pokazuje się w drzwiach! Ten nagły uśmiech na twarzy dziecka i prośby, by jak najszybciej dotknęła, przytuliła, pogłaskała! Oczywiście w chwilę później zaczyna kaprysić, ale ten pierwszy moment!. . .
Wciąż lepiej i lepiej. Obwód spuchniętego brzucha jest z dnia na dzień coraz mniejszy, bywa, że półtora centymetra w dobę się zmniejszy. Przynajmniej na guzki w brzuchu chemia dobrze działa. Bo na ten guz pierwotny w miednicy to średnio, już nie jest napięty, nabrzmiały, ale niestety, wciąż rośnie. Jasiek wciąż dostaje morfinę.
Po zmianie antybiotyku zniknęła prawie całkowicie gorączka. Rośnie już tylko pod koniec toczenia krwi i po zakończeniu toczenia.
Jeszcze tydzień do następnej chemii.
Obok Jaśkowej choroby życie tyczy się dalej - 2
Krew płynie. Może nie strumieniem, ale strumyczkiem, ciągłym.
Z Konina, ze Świnoujścia. Ktoś podjechał i oddał bezpośrednio w Centrum Zdrowia Dziecka. W stacji Krwiodawstwa na Saskiej już kolejna osoba mogła zaznaczyć w rejestracji, że oddaje krew dla Jaśka Eleryka i panie nie robiły problemu.
Wszystko skrzętnie zapisuję.
I z każdym mailem czy esemesem wilgotnieją mi oczy.
Synalek też rozesłał wici na swoim FiBi i liście mailingowej, stamtąd też są zgłoszenia, że już oddają.
Obok Jaśkowej choroby życie tyczy się dalej - 3
To nie jest tak, że się chorobie siostrzeńca i opiece nad rodziną siostry poświęcam w każdej wolne chwili. Na to jestem zbyt dużą egoistką.
Mam swoje bziki.
Brałam (w czwartek chyba) udział w społecznych konsultacjach nad "Programem rozwoju tras rowerowych Warszawy do 2020 r". Urząd Miasta przeprowadza. Spotkania maniaków rowerowych z urzędnikami instytucji, które wytyczają, projektują i budują ścieżki i pasy rowerowe. Pozwoliliśmy naszym chceniom rowerowym wyartykułować się. Na wielkiej mapie korowymi mazakami kreśliliśmy drogi rowerowych marzeń.Pod koniec padło pytanie, z której z omawianych tras byśmy ZREZYGNOWALI, gdyby finanse zmusiły. Na dłuższa chwilę zapadła osłupiała i niedowierzająca cisza? Jak to - ZREZYGNOWAĆ ???
W sobotę rano przejazd rowerowy z dyplomatami w ramach konferencji CIOP19. Wolontariusze Masy zabezpieczają. Trzech ambasadorów, z dziesięcu sekretarzy ambasad, pracownicy ataszatów, ambasad i konsulatów, wojewoda, wiceprezydent. Jazda niedaleka, od Ratusza do Koszyka Narodowego, gdzie była konferencja prasowa i czekał bus, żeby to całe dyplomatyczne towarzystwo zawieźć na oglądanie Czajki. To oczyszczalnia, podobno obecnie najnowocześniejsza w Europie.
Na przejazd oczywiście mogli się załapać wszyscy chętni. Miasto rozdawało napoje gorące, torby z rowerowymi gadżetami. Ach jaki mam teraz mięciutki kremowy szaliczek! Z racji obecności dyplomatów zabezpieczenie medyczne było takie, że oczy w słup stawały. Nie dość że nasi Masowi Ratownicy, to jeszcze Ratownicy Na Motorach, 2 karetki…. A rowerzystów w sumie ze 300. 1 ratownik na 10-15 osób!!
A jak mamy normalne, ponadtysięczne Masy to tylko czasem jeden ambulans jest.
Ehhhhh
tyłem, przed tunelem W-Z
na moście Śląsko-Dąbrowskim
W sobotę popołudniem Masa zabezpieczała (razem z policjantami) przemarsz ekologów i alterglobalistów spod Pałacu Kultury, przez Centrum, mostem koło Stadionu, gdzie ta konferencja klimatyczna trwa, prawie od moimi oknami, do muszli koncertowej w Skaryszaku. Niby niemęczące, niby powolne tempo, ale do domu wróciłam wypompowana. Emocjami. Za mało nas na rowerach było jak na tak roztańczony, rozkrzyczany i naładowany energią pochód.
Nie znalazłam siebie na ani jednej prasowej fotce. Nic dziwnego - ja byłam w obsłudze, tacy zawsze pozostają nieistotnym tłem. Ale do palmy jechałam koło toczonych wielkich globusów, a potem zamykałam przemarsz, za ostatnim transparentem, a przed szpalerem policji.
A teraz idę na rowery ze Staśkiem. Może pokarmimy wiewiórki w Skaryszaku.
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
ZrobietodlaSIEBIE
19 listopada 2013, 20:01Jolu czy wszystko ok?
nika2002
18 listopada 2013, 22:58Jolu - dzięki za informacje nt. trasy. Mam nadzieję że doczekam ;-).
wiosna1956
18 listopada 2013, 13:57myślę o Jaśku !!!!----- Humus ten to mój autorski przepis !!? cieciorka z puszki + awokado + cytryna + lekko podsmażona cebulka sporo pieprzu ! i oczywiście sól całkiem dobre z ciepłą grzanką z bagietki ja jeszcze położyłam odrobinkę suszonego pomidorka , jak szaleć to szaleć !
agnes315
18 listopada 2013, 11:49Ty egoistka? Buahahahahahahahaha :)))
pauvrette
18 listopada 2013, 11:10Dużo siły i wytrwałości Wam życzę!
stelza
18 listopada 2013, 08:57ściskam mocno Jasia, z Konina :)
grucha81
17 listopada 2013, 21:03Nikt nie zastąpi mamy...
nika2002
17 listopada 2013, 20:57Postaraj się zorganizować jakąś trasę z Rembertowa. Nie ma jak się dostać na trasy które są przy trasie siekierkowskiej.
otulona
17 listopada 2013, 19:15:-)
renianh
17 listopada 2013, 18:58Dobrze ze wszyscy zaangażowani ,Ty to jestes stworzona dla roweru ,fajnie sie razem komponujecie.
CuraDomaticus
17 listopada 2013, 18:12pozdrawiam, Jolu
nika2002
17 listopada 2013, 18:01Jolu, to ja Ci dziękuję. Gośka
ToJaMajka
17 listopada 2013, 17:31Zdrowia i siły
alam
17 listopada 2013, 17:30:)
baja1953
17 listopada 2013, 17:19Cała rodzina postawiona jest w stan gotowości, i bardzo dobrze, i bardzo dobrze, że nie bez przerwy...Życie rzeczywiście toczy się dalej, niezależnie od choroby, nie wiadomo nawet jak ciężkiej choroby dziecka, nawet dziecka.... Życzę wytrwałości dla całej Waszej Rodziny, Jolu... No i cudu ozdrowienia dla Jaśka.... A propos Twojej propozycji( ha!), niby mam oko, niby wiem ile to "niewiele", a nawet jestem tego pewna, że niewiele to niewiele, ale..kto wie? Może to tutaj diabeł mi w głowie zamieszał?? jakieś zaniki pamięci? Nieświadome ruchy na linii ręka -gęba?...
dam.rade.1958
17 listopada 2013, 17:12skad sie biara takie silne kobiety jak TY, jestes pod silnym wrazeniem Twojej osoby :)
Nefri62
17 listopada 2013, 15:14dużo zdrowia dla Jasia, pozdrawiam
Nattina
17 listopada 2013, 14:13dobrze czytać, ze lepiej z Jaskiem i że życie się toczy. Oby wszystko szło ku dobremu.
dorisek1982
17 listopada 2013, 14:06Miłego popołudnia i pozdrów Jaśka :)))))) Niech walczy dalej !