Klepeczki wczoraj przedświątecznie szorować skończyłam, cała podłoga jest jaśniusieńka. I tak gładka, że można się po niej tarzać. Nie tarzałam się, ale z przyjemnością poleżałam.
Majonezik Winiarski zgodnie z groźbami zakupiłam. Ale nie w celach parówkowych. Tylko albowiem sałatkę tradycyjną zrobiłam. Duuuuużo. Wyszła mniamuśna! Mniam.
Nocą już dużo nie było.
Ta Sałatka to na moje powitanie córeczki. Od taty dostała tłuczone kartofelki z cebulką i wielki kotlet schabowy.
Zaczęła podróż późnym przedpołudniem. Z Roskilde do Kobenhavn było ok., ale już przeprawa przez Øresundsbroen zwiastowała kłopoty. Z okien busa było widać barierki, a dalej już nic nie. Tylko wściekle pędząca lita ściana śniegu.
Lotnisko Malmo
Burza śnieżna tak samo paraliżuje nas jak i kraje północne. Tam może sa przyzwyczajeni i po skończonej burzy szybciej dochodzą do normalności. Ale jak pada, to siedzą w bezpiecznym miejscu i przeczekują. W Malmo najpierw mówili o godzinie, potem trzech czekania. Dziecko znalazło WiFi, a potem nawet chmurę lotniskową, więc przynajmniej był z nią kontakt, głównie FiBi i czat.
Na lotnisku w Modlinie czekała koleżanka córczęcia. Ona z kolei miała lecieć do Malmo. Tym samym samolotem, którym z powrotem miała tu wracać córka. Z obiema gadałam przez FiBi. To obce mi dziewczę czekało w Modlinie 5 godzin i kwadrans na odlot.
Córczę na szwedzkim lotnisku dostaje kota. Nikt nic nie wie. Burza śnieżna odeszła. Chmura lotniskowa się zepsuła i ona nie może się połączyć z polskimi lotniskami. Dzieci krzyczą i płaczą, ktoś zemdlał z głodu, kłótnie o miejsca siedzące, lotniskowa Sodoma i Gomora.
Ja, wygodnie, w domu, mam otwarte strony wszystkich lotnisk, Modlina, Malmo, Okęcia. I jej przekazuję, co wiem. Że z Modlina wyleciał i leci, o której oczekiwany. Mija szósta godzina czekania. Jednocześnie prawie napisałyśmy „wylądował” - ja z widoku netowej tablicy Malmo, ona na widok za oknem.
Wsiadają, obsługa mówi, że lecą do Modlina. Jeszcze dziecko wysłało sms, wyłącza telefon.
Patrzę po moich lotniskowych tablicach. Jeszcze zdążą, wylądują przed północą. Bo od północy Wizz przenosi się z Modlina na Okęcie. Bo Modlinowi przeszkadzają mgły i nie ma ISL ( hmmm ILS? jakoś tak, takie ustrojstwo do naprowadzania i sprowadzania samolotów, jak nic nie widać).
A potem przez prawie 20 minut tablica lotniskowa Malmo podaje, że samolot czeka na drodze do startu. I znowu, i znowu.
Wystartowali.
Z domu wystartował też Pan i Władca. Samochodem. Po dziecko na lotnisko. Noc jest. W dzień dziecko by dojechało samo do domu, transport z Modlina mamy doskonały, 2 przesiadki, do przejścia raz 100 m, drugie 200, i autobus niemalże pod dom. Ale noc jest i zaczyna prószyć.
Ledwo wyjechał za Warszawę, już dzwoni, że mgła i że jedzie wolniej i żeby uprzedzić dziecko, że się może spóźni. Patrzę na tablice Malmo i Modlina, planowany przylot 23:15, potem zmienia się na 23:05. Chwilę wcześniej Pan i Władca dojechał i mówi, że mgła jak mleko i że zaczynają w wielkiej ilości spadać wielkie płatki śniegu.
Jest 23:19, tablice pokazują, że mieli wylądować 23:05, co jest?!?!?
A samolot pokrążył 3 razy nam Modlinem, nic we mgle i nagłym śniegowym opadzie nie widać, i . . . odleciał na Okęcie. Zostawiając mojego faceta wściekłego i rozżalonego. On przecież zdążył!! Jeszcze trochę popomstował na pługi śnieżne lotniskowe i nazad.
O! Właśnie przeskoczyło. Na modlińskiej tablicy, że przekierowany do Okęcia, a na okęciowej, że ląduje za 15 minut.
Synalka na alarm podnoszę - Wiem, że masz ten samochód dopiero 4 godziny, i że go jeszcze nie opanowałeś, i że stare opony z tyłu i że śnieg na dworze po osie. Ale ojciec jest w Modlinie, a siostra zaraz na Okęciu. No już!
Przyjechali w odstępie 5 minut. Dzieci z Okęcia, a Pan i Władca z nocnej wycieczki krajoznawczej.
Zjedli połowę gara sałatki (bo ja w garnku mieszam, robię).
Potem synek do siebie.
Potem córczę wymęczone spać.
Jak dobrze jest mieć ją w domu.
Kot mnie już nie kocha. Siedzi u niej w pokoju, na swojej poduszce na kaloryferze i cały czas się w nią wpatruje.
Mimo zbyt częstego próbowania sałatki przy robieniu waga constans.
55,6
Hebe34
19 grudnia 2012, 19:08Ufff. I teraz masz w domu cały komplet i spokoj ;-))) Pozdrawiam
Epestka
19 grudnia 2012, 06:45Ty mnie nie strasz! Lotnisko w Tbilisi też zasypane. Jutro mamy stad wylatywac. Mam nadzieje, ze przynajmniej w Rzymie nie ma sniegu.Moje dzieci jutro mają lecieć z okęcia do Rzymu.
KaSia1910
18 grudnia 2012, 23:29Rodzinka w komplecie, święta możecie zaczynać:)) A waga bajeczna
Ajlona
18 grudnia 2012, 17:34Powroty świąteczne, miła rzecz.
mysz57
18 grudnia 2012, 17:19O matko, aż się zmęczyłam czytając. W samolotach ostatnio spędzam więcej czasu niż w jakimkolwiek innym środku transportu ale takich przebojów na szczęście jeszcze nie miałam. W sobotę lecę do Gdańska, oby bez przygód. No ale dobrze, że wszystko dobrze się u was skończyło, i w końcu cała rodzinka wylądowała w jednym miejscu. Fiu!
baja1953
18 grudnia 2012, 15:58eee tam, nie takie znów wredne, 67 jest całkiem ok, mnie się podoba, zwłaszcza w zimie, jest dobrze:))
zoykaa
18 grudnia 2012, 15:36won z ta waga:)
agusia70
18 grudnia 2012, 15:11Wróci, wylęga okropna, jak tylko córcia wyjedzie. Znów poszuka miękkiego i ciepłego zagłębienia. Mój pakuje mi się na klawiaturę i kiedy się buntuję, mości się na kolanach, popatrując co jakiś czas na monitor, czy Pańcia jakichś bzdur na jego temat nie wypisuje.
sr.lalita
18 grudnia 2012, 14:54Przez bramki nie przechodziłam bo nie mogłam - czekałam na autokar na Okęcie. Przeszłam całość dwa razy, nie znalazłam gazet ani piwka, może przeoczyłam, bo było mnóstwo ludzi :-(. K był dwa razy i za bramkani nie było ani piwa ani kanapki wegetariańskiej. Być może wyprzedali wszystkie, co nie zmienia faktu, że zjadł dopiero w Londynie i nie miał fajnego doświadczenia. Dobrze, że nie latamy do Warszawy często - zwykle jest to Kraków, Gdańsk, Wrocław, Katowice, rzadziej Poznań. Wszystkie te lotniska są bardzo fajne, mają wszystko co trzeba plus miejsce, gdzie w spokoju można usiąść przy piwku oraz bez hałasu wokół i ludzi szturchających się by przejść można czekać na samolot. Nota bene Okęcie/Chopin jest bardzo fajne, top klasa porównywalna z najnowszym terminalem w Londynie na Heathrow. Jedzenie tylko trochę drogie nawet jak na ceny w UK... Ale piwko wyborne :-)
sr.lalita
18 grudnia 2012, 14:28Ja rozumiem, że idea jest fajna. W-wa z pewnością potrzebuje drugiego tańszego lotniska, leciałam stamtąd tylko raz, K dzień później nie miał problemów, ale.... tam nawet nie było normalnego sklepu z gazetami! Nigdzie knajpy, by napić się piwa. Ok, miejsca siedzące są, internet jest, ale żeby coś zjeść, jest tylko jedna 'budka z kanapkami' i wszystkie są z mięsem; żadnej kawiarni. Tanie czy nie tanie, jeszcze nie widziałam czegoś takiego. Nigdzie.
renianh
18 grudnia 2012, 14:16Ale masz fajnie dzieci na miejscu .
sr.lalita
18 grudnia 2012, 14:00Wiesz, ten Modlin to ponoć jakaś żenuła. Jak wylatywałam stamtąd, czekałam 3 godziny, po czym z powodu mgieł przenieśli mnie na Okęcie. Ponoć tydzień wcześniej było to samo. Plotki głoszą, że modlin jest w kotlince, pomiędzy rzekami, gdzie często są mgły... Na szczęście to był Wizzair, ktorego 'stać' na lądowanie na Okęciu. Ryanair w razie czego ląduje w Łodzi, bo taniej......
LeiaOrgana7
18 grudnia 2012, 13:41Ciekawie się to czytało, tematyka lotnicza bliska mi ;) a przy kocie w glos się zaśmiałam :D
baja1953
18 grudnia 2012, 13:28He, he, Jola!! Toż to nie chodzi u mnie ani o 57,2 ani o 57,9...dalibóg...:) Za mało próbowałaś tej sałatki najwyraźniej... Hej, lecę na basen...a waga niech się wypcha:)
LondonCity
18 grudnia 2012, 12:54Krecenie samolotu to nie nowina - u mnie gorzej bo zamiast Warszawa - Modlin mozna wyladowac Katowice - Warszawa albo Katowice - Krakow
marta6054
18 grudnia 2012, 12:50Zeby to się nie zrobiło praktyką, że jak nie Modlin to Okęcie
Milly40
18 grudnia 2012, 12:20Za Chiny ludowe nie wyśle dziecko na północ !!!! (chyba że ucieknie ;-)
KaJa62
18 grudnia 2012, 12:17No to miałaś sajgon, dobrze że dziecko cało i zdrowo wróciło do domu i miał kto ja odebrać, a wagi nadal zazdroszczę i zazdroszczę kota, mądre stworzenie, pozdrawiam
deepgreen
18 grudnia 2012, 12:14Ufff dobrze,ze wszyscy w domu.A u nas...zero sniegu i dwa w plusie .I tak do swiat ma byc a potem to nikt nie wie.