Noc była długa, ''ćwiczenia akrobatyczno-wytrzymałościowe w parach" trwały do przedświtu. Tylko jak to, cholercia, przeliczyć na spalone kalorie?
Jadłam, spałam, pisałam, spałam, biegałam w poszukiwaniu zeszytów dla dziecięcia, prałam, jadłam, popiłam. Przez cały dzień, bez wieczora, zassane + 1361
Na siłownię nie poszłam, znowu spałam, kot mnie grzał w plecki.
Basen wieczorny, przepłynięte lekko ponad 1100 metrów, to daje - 460.
Więc nie wiem, czy dziś głodzę moje komórki tłuszczowe czy nie?....
Drink pewnie mnie jeszcze czeka, cos tam Pan i Władca zakupił pewnie.
no i kanapeczki nocne... więc dzień na 1803 kcale
BILANS
+1803 - 460 = 1343....
cieszyć się, nie cieszyć... jakoś mi obojętne
Granti
4 czerwca 2009, 20:20to jest dopiero dobre na samopoczucie i urodę oraz piękna figurę:)) barwo.Pozdrawiam