nie rozumiem i nie wiem, DLACZEGO tak sie dzieje, ale moja waga z szybkością nadświetla zbliża się do mojego vitaliowego stanu startowego
przeczytałam teraz u Bajki, że jej waga zrobiła prymaaprilis
przez chwilę chciałam łudzić się nadzieją, że może moja waga też dzisiaj we frywolnym nastroju
ale przecież wiem, że to nieprawda
.... a przede mną, jak miecz nad Damoklesem, są święta....
ps. Baju, publicznie się do liczb nie przyznam, ale moja waga jeszcze trochę, a będzie w Twoich najniższych letnich stanach
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
zoykaa
2 kwietnia 2012, 18:04dzieki Jola...i do "zas"
monalisa191
2 kwietnia 2012, 15:20NO tak! Święta jaj ... a jak powszechnie wiadomo, jajo bez Winiarego, to nie jajo. Ja jestem w tej komfortowej sytuacji, że na Wielkanoc lepie pierogi ( życzenie współtowarzyszy świątecznych nasiadówek ), za którymi nie przepadam:) Tak, maraton górski. Jeszcze rok temu totalne SajensFikszyn. Dziś realne, w sierpniu namacalne i chcę to zrobić! .. i zrobię!
nonos
2 kwietnia 2012, 12:39niestety nie desperuję:((( Ja z tych, dla których szklanka zawsze w połowie pełna i "positive thinking" i "tak w ogóle to jestem zdrowa i wszystko mogę". Przy rozległej dyskopatii szyjnej miałam wcześniej dość oszczędne zalecenia od rehabilitanta (które czasem olewałam i płaciłam za to bólem), do których z grubsza się stosowałam. A po rehabilitacji z zeszłego roku, stosując się do nowych zaleceń, okazuje się, że robiłam wszystko czego dyskopacie robić nie wolno. No i mam teraz 3 dyski bezpowrotnie zniszczone (do wymiany na implanty), z tego dwa wypukliły się do otworów międzykręgowych i uciskają nerwy. Pomijając parszywy ból i unieruchomienie, to najgroźniejsze jest porażenie lewej ręki (zdrętwienie i brak czucia). Niestety pomimo leków utrzymuje się od ponad miesiąca. Przeszłam drogę od rehabilitanta, przez neurologa i po miesiącu się poddali wysyłając mnie do neurochirurga. The end.
Insol
2 kwietnia 2012, 10:47zyję :)
kitkatka
2 kwietnia 2012, 02:21O to miwłaśnie chodziło. Ktoś kto nigdy nie gotował na piecu albo ognisku nie ma pojęcia o różnicy w smaku. Już się cieszę na najbliższ święta i wizytę u rodzinki na wsi. Bo bratowa mojego chłopa gotuje tylko na kuchni węglowej. Pozdrówka
szczeradobolu
1 kwietnia 2012, 23:05Jolu, To wszystko woda (obrzęki) albo mięśnie ("które jak wiadomo ważą więcej niż tłuszcz" ). Ty,stara ( w sensie,że:) długo!) odchudzaczka wiesz doskonale,że waga wagą a...rozsądek rozsądkiem:) Nie jesteś gruba,jesteś laska,wysportowana,sprawna(no wiem-te ostrogi),mądra-nie dasz się przecie(ż) temu mieczowi(choćby Damoklesa-on wisi ale nie spada:) Pozdrawiam i czytam (prawie) na bieżąco:)
renianh
1 kwietnia 2012, 22:09Święta sa przed wszystkimi ale to w końcu tylko dwa dni,damy rade .
monimoni27
1 kwietnia 2012, 19:31Jak dobrze, że w weekendy nie muszę stresować się wagą. A to tylko dlatego, że nie mam w domu wagi :-) Dopiero w pracy dopada mnie ta zmora. A moze Twoja waga się zepsuła? Jak to się ma do obwodów?
wiktorianka
1 kwietnia 2012, 17:24nasze wagi byly chyba wczoraj razem na kawie....i sie zmowily:((.....moja dzisiaj tez nie do upublicznienia....nie wiem co jest.....
advula
1 kwietnia 2012, 14:53Jolcia.. z pokorą przyznaję, że kolejnych planów 100-dniowych nie planuję.. teraz marzę aby przetrwać dzień... dziś pierwszy, jutro kolejny... :) dziękuję, że jesteś :* ps.a co do liczb.. ;) czy one są najważniejsze? (no może poza tymi z totka) ;)
bebeluszek
1 kwietnia 2012, 13:54NAPRAWDĘ czytałaś wszystkie historie :) Władcy Brr nie mają nic do gadania, toć to przywilej, gdy wiek wytyka ci się na każdej monecie..i ten rosnący drugi podbródek... Partyzantką chciałaś być ? Fajnie :) podoba mi się ten pomysł. No i w ogóle jakieś barwne życie masz, niesamowite takie :) pełne ślimaków i innych rosówek :) Ukochuję!
jestemszczupla
1 kwietnia 2012, 13:54Hej Jolu! niestety u mnie to tylko żart, ale cudownie było wpisać sobie taką wage :D polecam :D chociaz raz na jakis czas poczuc sie teoretycznie szczupłą :D
bebeluszek
1 kwietnia 2012, 12:58:D rosówki są fajne tłuste. A ty Jola na wagę nie patrz. Na zdjęcia patrz, chuda jesteś i wysportowana. Poza tym lato idzie, rower jedzie, spokojna głowa. Ściski!
zarowka77
1 kwietnia 2012, 11:57chuda jestes, a waga szaleje primaaprilisowo;))
zarowka77
1 kwietnia 2012, 11:57podobno wszystko jest ok i ma chodzic normalnie, ale chyba sie odzwyczaiła.... miala stłuczenie srodstopia, 5 kosc dokładnie... gips na tydzien, zdjeli no i kustyka, ale nie boli... dogonie cie na rowerze;)) powinnam te km zliczac z silowni;))
baja1953
1 kwietnia 2012, 11:41Jola, Jola...Uciekaj ode mnie jak najdalej!! Wcale a wcale nie chcę Cię mieć przy sobie!! I to właśnie dlatego, że Cię lubię!! Jolu, przecież i ja wiem, że waga nie tyle żartowała( 66,3) ile po wystawiła mi rachunek za wczorajszego wieczornego brydża...tzn nie tyle za brydża ile za żarcie około brydżowe.. W rowerach nasza nadzieja...przyjdzie czas rowerowy, przyjdą wagowe spadki...I tego się trzymajmy.. Ściskam Cię na odległość...;))
elasial
1 kwietnia 2012, 10:23No co Ty? Jolinku...Ty jesteś moją przykładą na to ,że można co się tylko chce. Powtórzę jak Ty mi dawno kiedyś- a czemu zwiększyłaś porcje? czy zatrudniłaś się gdzieś jako drwal i potrzebujesz większej ilośći kalorii? Mnie to wtedy pomogło i postawiło do pionu......trzymaj się pionu i patrz na poziom.....pozdrawiam...
uliczka7
1 kwietnia 2012, 10:22Wagi głupie są....i tyle :)