1.
Nowe zasady odchudzania
U Galasy przeczytałam, oczywiście za linką pobiegłam . Każdej vitalijce również zalecam pobiegnięcie za linką!
Bardzo mi się to podoba!
To tak, jakby ktoś spisał zdroworozsądkowe zasady jedzenia powoli odchudzającego. Zresztą bezwiednie stosowane przeze mnie od kilku lat.
Dorzuciłabym jeszcze picie dużych ilości napojów. Ale też wedle smakowych upodobań. Jak ktoś nie cierpi wody mineralnej, to po co mu wmawiać, że ma jej pic ponad litr dziennie? Można pić soki, można herbaty owocowe, można napary ziołowe.
I dorzuciłabym jeszcze samodyscyplinę. To znaczy regularne ważenie lub regularne ubieranie się w spodnie, które maja być niejako wzorcem z Sevres. Jak waga pokazuje za dużo lub gdy się wzorcowe spodnie nie dopinają - ograniczyć wchłanianie na jakiś czas, zmniejszyć porcje. I już!
2.
Leniwy kot
Obserwowałam wczoraj kota córczęcego. W kuchni stoją dwa krzesła z poduszkami na siedziskach. Na jednym krześle są dwie poduszki, na drugim jedna. Kot wie, że gdy czytam książkę w kuchni, to siadam na podwójnej miękkości. A akurat na niej spał. Dostał pstryka w ucho, wiec zrozumiał, że się ma przenieść. Krzesła stały w odległości niecałego pół metra od siebie. A zaspany kot nie miał ochoty przeskoczyć. Więc wyciągał przednie łapy, raz lewą i raz prawą. Próbował dosięgnąć drugiego krzesła i przejść.
Stałam nad nim. Najpierw patrzyłam z niedowierzaniem. Potem chichotałam.
Wciąż próbował. Udało mu się w końcu łapką zaczepić o poduchę pojedynczą. Zebrał się w sobie i ...... i zaczął się wyciągać z łapami na różnych krzesłach ...... A poduszki spod i tylnych i przednich łap zaczęły się ześlizgiwać z krzeseł. Kot i poduchy z łomotem zwaliły się na podłogę. Poduchy to nic, ale Shat`n siedział potem na podłodze z szalenie zaskoczoną i głupią miną.
3.
Niefart
Wczoraj wczesną nocą synalek wychodził na rower. Tylne koło do pompowania. Moja ukochana nożna pompka z manometrem wyskoczyła mu z rąk. A podłoga twarda. Upierdz?. no, tego? ułamało się miejsce wychodzenia wężyka z tłoka oraz rozpadł manometr.
A w nocy wiał wiatr i osuszył ziemię.
A dzisiaj nie padało od rana do teraz.
Mogłabym pojeździć. A nie mogę.
W ustach międlę różne rozmaite wyrazy, budowlane, nieobyczajne, barrrrrwne.
4.
Zęby.
Dzisiaj to jeszcze jeszcze. Jakoś będzie. To tylko godzina. W znieczuleniu. Dłubanina pod-sztyftowa.
Jutro gorzej. Rwanie. Boję się, bo pamiętam dwie ostatnie ósemki, co czułam po ich usuwaniu.
Boję się bólu. Nie zabiegowego. Tylko tego potem.
Zaczynam mieć brzuszku taki ściśle zaplątany węzełek. Ze strachu.
5.
Zęby a chudnięcie.
Przechodziłam coś podobnego 6 lat temu. Ale z racji towarzyszących traumatycznych wydarzeń wyrzuciłam z głowy pamięć o tym.
Teraz analizuję własny przypadek z czystym umysłem.
Ból pourazowy i ból podentystowy i ból pozabiegowy są doskonałymi motywatorami do niejedzenia. Bo każdy kęs boli. Bo szersze otwarcie paszczy boli. Bo gryzące poruszanie paszczą boli.
Ból hamuje łaknienie.
Organizm po tygodniu albo i szybciej - przyzwyczaja się do mniejszego objętościowo wchłaniania. Obawa przed bólem zniechęca do robienia sobie dużego i/lub częstego jedzenia. Lepiej rzadko malutkie porcyjki i to takie łagodne dla dziąseł. Lepiej płynne czy półpłynne jedzenie. Lepiej tarte jabłko niż kostki mango. Lepiej posiekany plaster szynki niż porcja pieczonej wołowiny. Lepiej w ogóle nie wchodzić do kuchni!
Pomimo imprezy osiemdziesięcioletniej i dopychania się w niedzielę pączkami z mlekiem - mam wagę poniżejpaskową.
Żeby było radośniej - czuję, iż najbardziej ubywa mnie w pasie. W brzuchu! MNIE mniej W BRZUCHU!! Niemożliwe staje się możliwe! Spodnie bardziej mam opięte na biodrach niż w pasku.
6.
Sport Staśka.
Jak prawie każdy współczesny przedszkolak - ma zajęcia dodatkowe. Na szczęście dla mojej synowej_in_spe - te ruchowe również. Albo głównie. W przedszkolu tańczy i próbuje akrobatyki. Wozimy go na judo. Ze mną jeździ na rowerze.
Lubi się poruszać.
Ale nie wiedziałam, że z tego młodego człowieka to taki kibic !
calcjum
10 listopada 2010, 13:39odnośnie linka to ja stosuje to od dawna , bo nigdy nie byłam ślepą fanka diet przeróżnych. Słuchaj swojego organizmu...no ja nie zawsze słucham to ponoszę kare ale potem zawsze miło przepraszam sie z nim i robie jemu dobrze..hehe i tak te kłotnie i godzenia trwaja a ja sie nie nudze i jest mi z tym dobrze . Póki co nie mam histerii na punkcie swojej wagi ..ot musze to czy tamto ale bez paniki i widze , że też to robisz . gratki za fotke wnuka jest the best
bebeluszek
10 listopada 2010, 12:50ty jesets bohaterka!!!! dziekuje! bardzo nawet! cmok cmok. juz zalinkowalam...mam nadzieje, ze teraz dziala :) a do mulionerow na szczycie rowniusienki miesiac!!!!
baja1953
10 listopada 2010, 11:40Rozumiem Cię... Ja do rogali marcińskich "dojrzewałam 30 lat"... Po prostu nie lubiłam nadzienia z białego maku, dlatego robiłam swoje rogaliczki z powidłami... Dziś kupiłam rogale marcińskie prawdziwe, z pysznym ( już i dla mnie) nadzieniem z białego maku, posypane orzechami. doskonałe! Zjadłam 1 szt, na jutro mam tez 1. Jak tradycja, to tradycja. A moja waga i tak świruje i tak, to niech chociaż ma powód..:) Trzymam kciuki za dzis i dni kolejne... Byle nie byl to "suchy zębodół"... Bo mozna hysia dostać... Cmok:)
uleczka44
10 listopada 2010, 08:37śliczne zdjęcie. On nawet kurteczkę ma w kolorze kibica Legii, super.
kitkatka
10 listopada 2010, 01:30podobieństwo cierpień po estrakcjach. Samo usunięcie ęba ne bolało wcale bo lekarz był mistrz. Ale potem zrobił się suchy zębodół i zaczęło chodzenie po ścianach. Napchali mi w mojj przychodnie jakieś salicylany to im zaczłam się dusić. W końcu pan prezes wsadził mnie w osobiste autko i zwiózł do tego szczękowca który usuwał a ten zrobił jakąś babciną miksturę z terpentyny i parafiny i zapchał tym zębodół. Za trzy godziny byłam jak nowo narodzona. Ten stomatolog to artysta ale i ceny ma artystyczne. Natomiast jak ktoś ma kapuchę to polecam z pełną odpowiedzialnością. U niego nawet w protetyce nie ma poprawek. Po prostu mistrz. Przy okazji przesympatyczny człowiek. Pozdrówka
renianh
10 listopada 2010, 00:47Za dużo wątków na raz i nikt nie chwali Twojego Stasia ,śliczny chłopczyk ,jestem pewna ze po Babci!Kota zazdroszczę ,tęsknie za moim a nowego sobie nie sprawie bo jednak wole mieć nie smarkającego męża niż kota + katar (męża nie mój .
anka70
9 listopada 2010, 22:28Pewnie i nowe te zasady,ale według mnie stare.Bo ja podobnie staram się odżywiać-dietkować.I właśnie z tą ilością posiłków miałam zawsze problem,bo dla mnie 5 w ciągu dnia to za dużo.A z tą wodą to też nie wiem ja piję wtedy kiedy chce mi się pić i to wodę gazowaną bo bez bąbelków nie lubię.A i u Ciebie widać więcej radości z osiągnięć wagowych pomimo szczkękościsku-tego ci nie zazdroszczę.Pozdrawiam.
Emwuwu
9 listopada 2010, 21:41Dokładnie tak! Zdroworozsądkowo trza jeść i będzie ok! Ja jem czasem i pizzę i inne pyszności ale z umiarem i nie codziennie!:)) I masz całkowita rację z tymi spodniami. Jakiś ciuch który lubimy a jest dla nas miernikiem wagi to rzecz wprost niezbędna!:))
bebeluszek
9 listopada 2010, 20:40bo widzisz, ja sie staram zalaczac piosenki z you tube, ktore sa dostepne tez w polsce...ale niestety bedac w anglii nie wyswietla mi ktore piosenki sa w ktorym krraju wyswietlane. to wkurzajace. a youtube mial byc taki fajny....a piosenka to tylko Jamiroquai, Canned Heat....a bebe w turbanie...bo ja do jamiro zawsze w turbanie z recznika tancze! on zawsze ma takie wielkie czapy! jak mi jolu znajdziesz ta piosenke na you tube, to chetnie zalacze wersje dostepna w polsce. buzka!
aganarczu
9 listopada 2010, 16:54https://vitalia.pl/Zaproszenia/19-2311Festiwal-KulturalneobliczaIslandii-/menuid-237.html
dziejka
9 listopada 2010, 15:28zmów trzy zdrowaśki do Medarda z Noyon przed jutrzejsza wizytą u dentysyt he,he jak nic pomoże. W średniowieczu był czczony w całej Europie, jako patron rolników, ogrodników, plantatorów winnej latorośli, piwowarów, więźniów, żniwiarzy i dobrych zbiorów. Jest również patronem od bólu zębów (z powodu przedstawiania go z szerokim uśmiechem)[4]. Ja mam dwa koty, to są normalne świrki,mozna się ze smiechu posikać.
Spychala1953
9 listopada 2010, 14:55Twoim śladem za linkiem Galaksy i poczytałam sobie. Ja ostatnio po prostu wsłuchałam się w swoje potrzeby i odżywiam się wg mojej intuicji. Mam wrażenie, że wszystkie inne diety wprowadzają w moje życie chaos, a ja oczekuję stosując je cudów. A cudów nie ma. Wszystko co pożeram i co z sobą robię zależy ode mnie. :-))
Ciupek
9 listopada 2010, 14:19Jeśli chodzi o zęby to współczuję. Ja z tego co wyczuwam mam jakąś dziurę o średnicy porządnego krateru, no ale nie ma kiedy tego załatwić a póki nie boli... A jak bolało to znieczulałam się goździkami - aż dziw, że mądrości wyczytane w książce o ziołach na coś się przydały. Pani psycholog nie widziałam, więc także nie wiem kiedy otrzymam zdjęcia od niej, oby jak najprędzej. A Stasiek niech się rusza. Mnie jako 6-latka utuczyli co niemiara i się to ciągnie za mną do dziś, cholerka.
dora77
9 listopada 2010, 14:03fajnego macie kota, pa
baja1953
9 listopada 2010, 14:02Dziękuję za order!! Dziś byłam na rowerze, 33km, osiągnęłam cel na ten sezon 3000km...;) Jestem szczęśliwa! Za linką i ja pobiegłam...Nic nowego pod słońcem, ale..mądre i skuteczne. W długim okresie czasu...I ja to w zasadzie stosuję od kilku lat... Tylko alkoholu nie pijam, bo nie lubię..Poza tym, wszystko się zgadza...Także ta zasada dotycząca liczby kalorii: już dawno wypraktykowałam, że przy 1500 kcal dziennie nie chudnę( choć niby powinnam, bo moja dawka to 1800 kcal..), a poniżej 1500 kcal lecę w dól( najlepiej ok.1200)...Święta prawda:)... Zęby..Ciężka sprawa... swoje już przecierpiałam i przesiedziałam na fotelu...Jestem skłonna przyznać palmę pierwszeństwa bólowi zębów w kategorii: "Najgorszy ból"....Dwa razy miałam też coś, co nazywane bywa "suchym zębodołem" po ekstrakcji... brrrr Twoje spostrzeżenia odnośnie korelacji zębowobólowej i chudnięcia także potwierdzam.... Współczuję i trzymam kciuki za..całokształt..;)
alunia1960
9 listopada 2010, 13:28kot też stworzenie i kombinuje jak może :-) Całe szczeście ,że się odchudzasz, bo masz chociaż trochę dobrego z tych zębów - tak już tylko wkurzenie by zostało i użalanie się... Ale współczuję, bo bólu zębów boję się bardziej niż diabła. Podejrzewam, że w czyśćcu mogą zęby boleć za karę i na poprawę, tylko czy dusza ma zęby? :-) Miłego dnia!