śniadanie spore, wręcz obfite, i ilościowo i kalorycznie
herbatki ziołowe i owocowe różne, szklanek ze 4
rower 111,1 km
3 postoje dłuższe
wypite 2 duże bidony wody niegazowanej, czyli ponad litr, prawie półtora
zjedzone: baton musli 140 gram i pół dużego jabłka
2 sikania po drodze, w krzakach
upał
pocisnęłam pedałami kilka razy mocniej, po 50 km wciąż miałam średnią prędkość w okolicach 20 km/h
w granicach 75 km, na dobrej nawierzchni mogłam ponad kilometr lecieć 24 na godzinę
po 90 km wrrrr... jak bym nie usiadła, bliżej, dalej... to czuję niewygodę, bolesność... te kości wewnątrz pośladków twierdzą, że im się real nie podoba
cała jestem szara, od wypoconej soli
jedno sikanie po powrocie
i SKOK na wagę
54,3 kg
czy Wy zdajecie sobie sprawę tak naprawdę, ile wody traci człowiek przez skórę ???
więc teraz uzupełniam poziom płynów, piwo śmieszne niepasteryzowane, wręcz czuję, jak mi komórki ciała namakają
acha, potfory, com je własnym łonem stworzyła i własną piersią wyhodowała... one, wredne, zrobiły lazanię i kupiły (sprytne som !) z mojej karty wino białe i soki jabłkowe...
no, wredność realności... zjadłam, wypiłam
kalorie i kilometry, te na forum, to już chyba jutro
bo mnie zmęczenie i posiłek i piwo i wino pokonują... pokonały
Ciupek
11 lipca 2010, 11:36I know, sama klnęłam się w duchu kiedy po raz kolejny jechałam na ślepca a przy tym bateria komórki była na wykończeniu. Ale jaka adrenalina! Więc jak to bywa w przypadku niezrównoważonych - "bałam" się a przy tym ten dreszczyk emocji i zbliżający się już zachód słońca... Ee, gdyby się NZiNW dowiedział to by mi chyba ku swojej uciesze zbił dupsko. Ale zobaczysz! Jeszcze będę śmigała po 120km!
OCarolaila
10 lipca 2010, 15:59piwo uzupełniłam wczorajszego wieczora, dzis sie poprawiam sokiem pomidorowym z lodem ;D pozdro
bebeluszek
10 lipca 2010, 13:18ja to wpadłam nawet w pewnym momencie w pułapkę. i to nieświadomie. bo się tak złożyło, ze ważyłam się po bieganiu. bo biegam na czczo. a któregoś dnia wpadło mi do głowy zważyć się i przed. i co? średnio po bieganiu 0,8kg mniej! wypacamy tony jolu!!!!!!!! szok na wadze! a sny bajowe...bajkowe były...nie pamiętam fabuły..ale baja była w sukience w groszki.....i stała przy tablicy jako nauczyciel.....i pomagała mi pisać opowiadanie....i uśmiechała się tak słodko, jak na profilowym zdjęciu...a ja pamiętam tylko, ze myślałam, jakie zajebiste nogi ma ta kobieta w groszki! :)
monimoni27
10 lipca 2010, 13:12Będę czytać ze zrozumieniem ;-)))))
baja1953
10 lipca 2010, 12:0554... toż to chyba w podstawówce tyle miałam...Gębusię rozdziawiam z podziwu...111 km... napomknę tylko subtelnie, ze dupinka mniej by bolała( o ile boli Ciebie, kosmitko jedna), gdyby była obfitsza...No, ale to nic pewnego...Moja jest obfitsza, a boli już po 40 km...ee tam...Jolu, podziwiam i gratuluję...twoje rekordy-osiągi są nie do dotknięcia, nie mówiąc już o pobiciu....... Na Cykadach ni ma komarów? No to tam pojadę za rok! Cmok:)
haanyz
10 lipca 2010, 11:27Kochana! Nie od razu Rzym zbudowano!!! Wlasnie sie przebudzam z letargu! Rano byla bieznia, teraz lece na rower, w planach mam jeszcze poznowieczorn aponiewierke i pocenie. No i nocne cwiczeni ana drazku.;-)) Poki potworow nie ma w domu! Mozna takie rzeczy robic, ze ho ho;-)))))))))
HannaStrozyk
10 lipca 2010, 08:05szalenstwo biorac pod uwage upal ale brawo.Pozdrawiam
kitkatka
10 lipca 2010, 02:06na zadane pytanie o ilość potu - przy normalnej temperaturze człowiek wypaca około pół litra potu na dobę. Im temperatura wyższa tym więcej bo organizm się chłodzi. Masz kobieto zdrowie tyle jeździć przy tej temperaturze. Pozdrówka
Diamandka
10 lipca 2010, 00:53Gratuluję pięknej liczby kilometrażowej. A siku w krzakach z obawą czy aby ktoś nie zajdzie z nagła od tylca czy z boku to podstawa :D
adador77
10 lipca 2010, 00:16taki wlasnie mam zamiar i rame 53 inche - rower na zas a dla ciotki na teraz. No powiedz sama, ze to rewelacyjny pomysl.
mamigora
9 lipca 2010, 23:29heh...to Ty jesteś cudowne dziecko dwóch pedałów ;P ja owszem lubie rower i głaszczę go czasem, ale stopa nie nastąpiła nań juz dawno dawno temu, za górami, za lasami ;)
uleczka44
9 lipca 2010, 23:05w taki upal 111 km???!!! nie wiem co powiedzieć. Nikt Ci nie dorówna, a co z Twoją pupą? Po tylu kilometrach na siodełku ja bym o własnych siłach nie zeszła z roweru. Gratuluję.
JulkaAlf
9 lipca 2010, 22:59wstyd to mi jest:( ale mnie zmotywowałaś...jutro ruszam du*sko i idę jeździć na rolkach
adador77
9 lipca 2010, 22:25chyba oficjalnie przestane Cie czytac. Twoje wypadziki rowerowe mnie przerazaja.....a zarazem fascynuja i tez tak kurde chce. Jest mi wstyd ...te moje 32 mile dziennie to jest normalne nic nic nic..... Czekam na potezniejsze wyniki licznikowe - ile Ty mozesz???? jak Twoj apetyt popedzi daleko???? Szacunek i regeneruj sie ale jakims dobrym piwkiem:)
anna.helena
9 lipca 2010, 22:19jejciu jak ja lubię Twoje relacje !!!!! zawsze czytam choć nie zawsze komentuję !!!!!! biorę powoluśku przykład z "pedałowania" .. kiedyś dojdę do tego co dla Ciebie jest normą kobietko=himenie:)))))))))) uzupełniaj płyny .... dobrej nocy
uliczka7
9 lipca 2010, 22:19Szacun wielki Ty Jolo- Ty Wariatko :)*