Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
trochę się działo... oraz scena z życia
małżeńskiego


najpierw chudłam

potem zajadałam małżeńskiego stresa lodami krówkowymi i tonami owoców i warzywem różnorakim

potem waga podskoczyła o prawie półtora kilo

potem jednego dnia spaliłam 3004 kcale, ponad 7 km na patykach i ponad 107 km na rowerze

potem waga prawie wróciła do normy

potem dzień na regenerację, tylko ponad 3 km z patykami i tylko 26 i pół bardzo powolutku na rowerze, z przystankami

 

Dziś co prawda lekko spuchłam, powieki lekko bananowe i pierścionki niechętne palcom... I waga pół kilo w górę. Ale już pokrzywa zaparzona... Zresztą, to może być skutek wczorajszego wieczornego morza piwnego. Oceanu niemalże. Na rowerach spotkałyśmy się z siostrą, pod pierwszymi napotkanymi parasolami gadałyśmy jak najęte przez ponad 3 godziny, gardła wciąż zwilżając. Nagadałyśmy się za ostatnie 5 lat, wreszcie bez gumowych uszu potomstwa, bez mężowych wtrącań, bez grilla do obracania, bez spędu rodzinnego i matczynych obowiązków, bez  innych... Tylko Ona i Ja.

 

Do domu wracałam szalenie praworządnie, bardzo ostrożnie oraz tylko i wyłącznie ścieżkami rowerowymi. Posunęłam się nawet do tego, że na pasach rower przeprowadzałam, a nie przejeżdżałam.

 

 

Ku uciesze gawiedzi... scena z (po)życia małżeńskiego.

Wieczór. Pocałunki. Narasta ochota na zaspokojenie tęsknoty kilkudniowej. Wieczorne mycie.

Żona po wielogodzinnym intensywnym wysiłku sportowym.

W trakcie pakowania się do lóżka padają damskie słowa - Tylko się nie gniewaj. Czy ja bym Cię dzisiaj mogła prosić o trochę litości ? Proszę!

Gotowość do natychmiastowego męskiego focha - Znaczy mamy iść spać? I wyrzut - No wiesz?!

- Nie! No coś TY ! Mi chodziło o to, że raczej nie jestem zdolna do robienia dzisiaj przysiadów.. Moje bolące uda porowerowe...

- No tak, temu się nie dziwię

A potem śmiech. Obojga.

  • anula197731

    anula197731

    4 lipca 2010, 15:55

    Masz rację, właśnie tak zacznę myśleć, zamiast jak dotychczas rozmyślać o tym co też powie ktoś znajomy jak mnie na rowerze zobaczy ?. A niech mówi i myśli co chce - mam to w nosie. Dzieki i usciski posyłam !!!!

  • bebeluszek

    bebeluszek

    4 lipca 2010, 09:54

    jolu a czego ty słuchasz do kijów???? może zainspiruję się nieco.....

  • delicja78

    delicja78

    4 lipca 2010, 01:22

    107km???to już niedługo będziesz robić popołudniowe przejażdżki do Sopotu normalnie! a w weekendy podskoczysz sobie do Zakopanego...a wszystko ekologicznie i tanio... :)

  • CuraDomaticus

    CuraDomaticus

    3 lipca 2010, 17:06

    Tych wypraw pieszych i rowerowych !!

  • sezamek68

    sezamek68

    3 lipca 2010, 08:37

    o czym Ty mówisz????!!!jaka ostra miniówa!!!???czy Ty widziałaś kiedyś udo odchudzonego o kilkadziesiąt kg człowieka?????Toż to z podcipia można by zrobić żagiel (to a propos rejsu na Cyklady) Ale doceniam intencje-w terapii wstrząsowej jest moc,przymierzam się i ćwiczę-tymczasem ostrożnie-a to sobie pranie w ogrodzie rozwieszę w kiecy z gołymi ramionami,a to do śmietnika się udam w pończochach itp.Na Marszałkowską też przyjdzie pora ;-)

  • adador77

    adador77

    3 lipca 2010, 00:47

    wlasnie to czynie...Twoje zdrowie Jola...za Twoje wyniki licznikowe i szalone pomysly. Dzisiaj jak bladzilam ponad godzine ekstra, doszlam do wniosku, ze 3000 kalcow spalic to wcale nie jest tak trudno, ale ponad 2000 na rowerze to jest mistrzostwo. Jeszcze raz duzy zimny gul gul za Ciebie:)))))))))

  • bebeluszek

    bebeluszek

    2 lipca 2010, 22:00

    ...miejscach jogowych...tylko na moich królowo-gaciowych! no chyba, że to jest tranzyt ekspresowy bez tachania i zaczepiania sie o wzorki.... a ty jola...szalejesz!

  • uleczka44

    uleczka44

    2 lipca 2010, 19:43

    Jolu, nie mam szans zabłysnąć przy Pannie Młodej, ja będę robiła tło. Twoje wyczyny rowerowe zadziwiłyby niejednego osiłka, a co dopiero mnie. I przy takiej temperaturze? No, no, to jest nie lada wyczyn, mąż powinien to zrozumieć.

  • Dareroz

    Dareroz

    2 lipca 2010, 18:41

    ile? 107???? łomatko! jesteś hardkorem!!!!!! :)

  • starszapani

    starszapani

    2 lipca 2010, 17:38

    Wszystko mi się podoba, jesteś niesamowita !!!! Pozdrówka :):)

  • baja1953

    baja1953

    2 lipca 2010, 16:09

    Nie no, Ciebie nikt nie dogoni... Ja spalam ok. 2/3 mniej od Ciebie, zjadam ok. 1/3 więcej od Ciebie...No i jestem sporo grubsza od Ciebie:) A spadek mnie tez zadziwił.. Sama nie wiem czemu taki, tak jak wielokrotnie zawiedziona stwierdzałam wzrost przy oczekiwanym spadku...Diabli wiedzą czemu tak...Chyba organizm to nie maszyna i reaguje czasem zaskakująco...:) Cmok;)

  • OCarolaila

    OCarolaila

    2 lipca 2010, 16:03

    wielki za te rowerowo-patykowe działania ;D Pozdrawiam serdecznie :) a małżeński dół...coś o tym wiem ostatnio...konflikt temperamentów przechodzimy, on zdziadział, ja odżywam

  • mikrobik

    mikrobik

    2 lipca 2010, 15:27

    Jak to 107 km, że o kijach siedmiokilometrowych nie wspomnę? Wyczynowcem postanowiłaś zostać, czy rekordy bijesz, bo chcesz w pewnej księdze się znaleźć? A ile czasu Ci to zajęło?

  • monimoni27

    monimoni27

    2 lipca 2010, 13:56

    nigdy nie przestaniesz zadziwiać. 107km????????? Ja pierniczę, Jola, wpadam przez Ciebie w doła i teraz mnie wyciągaj. Ale i tak przytulam.

  • haanyz

    haanyz

    2 lipca 2010, 13:47

    dobre, dobre......................... bez przysiadow;-)))))))))))))))))))))))))))))))))))))) cmoki!!!!!

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.