Popołudniowy, po tym gwałcie śliwkowym, rower. 27,64 km. Pogoda do doopy. Nie-energetyczna bardzo. Wracającą, złapały mnie skurcze. Ja rozumiem, przedświtowy skurcz bolesny powysiłkowy łydek.... normalka. Ale w czasie jazdy ???? Jak mam potem jechać??? Jednonożnie????
Skurcz w prawą łydkę i w prawy półdoopek. Ten ostatni głęboki.
W domu pozycja horyzontalna przed tivi. Odlot. Odlocik. Słyszałam hałasy. Potomstwo wybyło. Synalek rowerowo, pytał się głosem donośnym do wnętrza domu, z klatki, o miejsce pobytu WD40. Z pozycji horyzontalnej przed-tivi rzuciłam przypuszczenie. Słuszne, jak się okazało. Przed drzwiami śmierdziało tym WD40, dziecię użyło do swojego srebrnego rumaka. A gdzie córczę?.... czy złą jestem matką, że nie wiem? Eh, dorosłe, oficjalnie i administracyjnie, dziecko.
Kije. Patyki, jak je ślicznie Mirabelka nazwała - podoba mi się ta nazwa. Będę używać. Patyki (więc) na rozruszanie bolących, poskórczowych mięśni. To w łydce rozruszałam. Bolało, ale śladu nie ma. To w doopsku bolesne rozszerzyło się na udo. Jutro będę robiła za kalekę. Mogę, Pana i Władcy nie będzie.
Dziwne, po rowerze byłam bardziej zmęczona. Ale po patykach bardziej spocona. Co jest wyznacznikiem szczuplenia?....
Prawy półdupek boli mnie okropnie. I udo, pod nim.
Nabyłam sobie buteleczkę z procentami. Malutką. Piję z PepsiMax i sokiem jabłkowym. Wypiję całą. Umieram, gdy on wyjeżdża. Duszą. Sercem. Sobą.
ROZLICZENIA.
Rower, zużyte 336 kcali
Patyki, zużyte 476 kcali
Pochłonięte jedzeniowo +725 kcali - hihihihihihi !!! Tylko tyle!!!! To jest wraz z tą ostatnią śliwką-gwałcicielką!!!!
Pochłonięte procentowo - duuużo... całe +608 kcali... ale pewien Mądry Człowiek powiedział mi, że od alkoholu się nie tyje, on tylko bardzo przeszkadza chudnięciu.
Zresztą, to razem tylko 1333, a przecież coś spaliłam. Nie coś! Całe (minus) 812 kcali. Więc bilans kaloryczny bardzo OK. Komórki fatowe w panice ustawiają się w kolejce do umierania!!!! Na pohybel!
Acha, Diamentowa Rowerowa Panienko - alergologa zapytaj o Avamys, szprej do nosa, tako rzecze moje młodsze dziecię.
i żeby nie było, że się obijam
pasek kijowy
i
pasek rowerowy
bbbbwro
8 kwietnia 2010, 23:23chyba ten, fakt, mocniejszy. Ja raczej az tak po damsku niekoniecznie, to w ramach slodyczy:) dzis mam ochote na cos paskudnego, beherovke, wyorazasz sobie? szkodzi mi ta wiosna najwyrazniej:)))
skorpionela
8 kwietnia 2010, 21:27będą Cie pokazywać w wiadomościach , jak nic... i to nie lokalnych tylko tych ogólnopolskich, czy ja już pisałam, że podziwiam??
bbbbwro
8 kwietnia 2010, 19:46nie dalam szansy lodowi na rozpuszczenie się :) zastanawiam sie czym wzmocnic bayleysa nastepnym razem, masz jakis pomysl?
uliczka7
8 kwietnia 2010, 19:24No co ty długo!!!!! To pierwszy kubek pokrzywy w moim życiu :) Nie zamierzam jej w zadnym razie naduzywać! O wiele bardziej lubię zieloną , czerwoną czy owocową herbatkę ....
Emwuwu
8 kwietnia 2010, 18:24Dobrze, że mnie nie napadają słodycze! Bo przed dzieciakami jest tyle pochowane w szafkach, że bym nie podołał,ha,ha Szacun za rower i patyki,ha,ha. Ja z patykami idę jutro w góry. Ale podobno ma nawet padać śnieg w górach więc nie wiem jak będzie!:)
Malin.
8 kwietnia 2010, 16:10Chyba ma pani rację i bardzo trafnie to określiła - siła woli przyoblega iluzję w ciało. Mocne. :D Gdbym ćwiczyła sześć godzin to leżałabym krzyzem na trawniku obelagana przez stado kretów zastanawiających się kto do cholery zakrył im wejście do kopca. Więc ten jeden mały skurcz jest raczej powodem do dumy.
elkati
8 kwietnia 2010, 12:40"jeża"?, przecie takie miłe morde ma! no ja rozumię skopać se doope ale mordę i to cudzą? ;)))
kl4ra
8 kwietnia 2010, 11:47tak jak tu dziewczyny pisaly - magnezu Ci brak, ja ostatnio robilam badania, tez mam brac
nanuska6778
8 kwietnia 2010, 11:06(...) spokój, półcień, zimne okłady, cichutka muzyka i samotność(...) czyli DOKŁADNIE wszystko, co mi dziś NIE GROZI:-))) O spokój, samotność i cichutka muzyke trudno w zawodzie nauczyciela piana małych dzieci:-))) Sońce świeci, jak oszalałe... Jedynie te okłady... Ciekawe, co by w budzie powiedzieli:-))) Za pogłaskanie dziękuję i jescechcem:-)
zarowka77
8 kwietnia 2010, 11:01ale i tak kojarza mi sie ciagle z jakimis ofiarmai wojennymi no.... ja tez pytalam o chowanie ogonka, i niby wiem, a nie wiem;p
paskudztwoo
8 kwietnia 2010, 08:01podobno brag magnezu powoduje skurcze, magnez jest w czekoladzie, sliwka była w czekoladzie!! to co jest grane ??
ToJaMajka
8 kwietnia 2010, 07:07dzieło synka mego - pascha wielkanocna. Spokoju...
Wiedzmowata
8 kwietnia 2010, 06:40potas, magnez i inne takie - "wypłukuje" - duże pocenie/wysiłek, kawa, alkohol, stres; to w skrócie; uzupełnienie w "urozmaiconym jedzonku" albo w pigułach i powinno być dobrze, pozdrawiam :-)
kitkatka
8 kwietnia 2010, 00:59to rwa kulszowa a nie skurcz. Szybkiego powrotu z krainy boleści. Pozdrówka
monimoni27
8 kwietnia 2010, 00:50teraz ja Ci zapodam do słuchu: jak Cię doopa boli, to se weź na wstrzymanie, a zaczekaj az Pan i Władca wróci, żeby Ci doopę wymasować - w ten czy w inny sposób, bo zakwasy na kontuzji to niedobra rzecz jest. Kurde, choć raz ja jestem ta mądra. To co zrobiłaś było nie mądre, wiesz o tym, nie? Maślanka mi pomaga, a Tobie? I nie zazdrość mi, bo to co pisałam u mnie, to tylko plany, jeszcze jęzorem nie zamiat, na razie demonstruje po góralsku- czyli za bardzo spektakularnie - swoje fqrvienie na mnie. Jak nie zaprzestanie - będzie starcie Hanyzka kontra Góral - niskopienny, he, he. Dam se czad! A co!
sfija
8 kwietnia 2010, 00:19skuteczna podwojona sila sukcesu. Zakwasy wycwiczyc na skurcze magnez potrzebny w suplemencie lub w diecie.