Ale mnie synuś dziś wymęczył. Cały dzień biegaliśmy z ciuchciami: Koko, Brunem i Wilsonem (która mama ma 4 latka w domu, ta na pewno wie o co chodzi ). Skapitulowałam o 19:00 i włączyłam bajki... Teraz synuś ogląda GODZILLĘ. Trzęsie się ze strachu ale nie można wyłączyć. Mama nawet do toalety nie może wyjść.
Dietka idzie dobrze. Jutro większe dietowe zakupy, menu naszykowane na całe 3 tygodnie. Ćwiczę od piątku, codziennie. Jestem pełna mobilizacji i mam nadzieję, że się to nie zmieni i nie poddam się przy pierwszych małych porażkach. Słodyczy nie jadłam od piątku. Miłego dietkowania Vitaliuszki!!!!!!!!!!!!!