Po tygodniu w Wielkim Mieście stwierdziłam że uwielbiam komunikację miejską..Nawet jak siedziałam/stałam w autobusie i tkwiłam w korku to mi się to podobało..Czy ja jestem jakaś zboczona ...Ale fakt że jak trzeba było na jakąś konkretną godzinę zdążyć to jednak nie było już tak zabawnie..
Córcię Pan Profesor pozostawił w szpitalu na prawie tydzień i w tym czasie miała robione wszelkie USG i jakieś inne prześwietlenia, no i też biopsje- 3 nakłucia na szyi..Niestety niczego konkretnego się nie dowiedziałam, bo nie widziałam się z Profesorem, a wypis ma być wysłany pocztą...hmmmm... Po weekendzie jeszcze mam się dowiadywać o termin zabiegu - usunięcia węzła chłonnego- co do tarczycy to nie wiem czy będzie coś usuwane, czy może leczenie inne...hmmmm..Narazie nie dostałam żadnych wskazowek, recept, zaleceń... W przyszłym tygodniu wszystko powinno się wyjanić- tak myślę...
A co do Wielkiego Miasta- bałam się go, bałam się jego wielkości i tłumu ludzi... Teraz za tym tęsknię, za tym żeby czytać książkę w autobusie, albo obserwować ludzi w tramwaju, słyszeć strzępy rozmów i dorabiać historie do spotkanych ludzi... Jedno jest pewne-w Wielkim mieście trzeba mieć dużo czasu na dojazdy i o wiele więcej pieniędzy
lipsofanangel
7 sierpnia 2010, 00:06oby córcia szybko wróciła do zdrowia ... ;*
STORCZYK79
6 sierpnia 2010, 09:24wydaje mi sie ze duze miasto jest piekne jak je tylko odwiedzamy a mieszkanie w nim to udreka min. korki niesamowite oraz wszystko o wiele drozsze niz w mniejszych miastach