Jem regularnie pięć razy w ciągu dnia. Tak mi się samo wpasowało w mój rytm organizmu. Kalorycznie 1500-1800. Pasuje mi to bardzo. Głodomorra się uspokoił. Kompulsywne jedzenie prawie minęło. Czuję spokój. Bliżej mi z tym jedzeniem do normalności niż kiedykolwiek przez ostatnie piętnaście lat. Jestem zadowolona. Nareszcie czuję się WOLNA. Poczucie wolności z powodu możliwości normalnego jedzenia i braku uporczywego Głodomorry jest większa niż poczucie ograniczenia z powodu niemożności zjedzenia na żądanie przysłowiowego konia z kopytami. Choć za koniem z kopytami oczywiście tęsknię. Gdybym mogła zjadłabym natychmiast i jeszcze podłoge wylizała po tym koniu. (Koń sojowy, bom wegetarianka!)
W związku z ośmiogodzinną pracą ustawiłam sobie posiłki: I śniadanie, II śniadanie, III śniadanie, obiad, kolacja. Czasu w pracy na bawienie się z jedzeniem brak. Najszybciej i najporęczniej jest więc przygotować rano kanapki na cały dzień pracy i spakować do pudełek. Jeśli owoc albo warzywo, to pokroić i też do pudełek. W pracy tylko "cap" i gotowe: żegnaj Głodomorro. Życie jest piękne!
Jest jedno małe ALE...
Jak spojrzałam na zapiski z przed paru dni i tygodni, to mi wszystkie rude włosy na głowie stanęły: każdego dnia od poniedziałku do piątku (a więc wszystkie dni pracujące) w czterech posiłkach (wszystkie śniadania i kolacja) powtarzał się jeden i ten sam składnik: chleb z żółtym serem!!!!! Niewielkie warzywne i owocowe dodatki niewiele zmieniały.
I faktycznie, odczuwam to w ciele. Dosłownie czuję się zapchana tym chlebem!!!! Regularne jak dotąd wypróżnienia stały się znacznie rzadsze a ja odczuwam w brzuszku nieprzyjemny ciężar i do tego to uczucie (za przeproszeniem) "pełnej dupy".
Najgorsze jest to, że dla mnie posiłek bez chleba to posiłek stracony. No nie wyobrażam sobie zjeść na II śniadanko samego jabłka albo nawet jabłka i banana albo nawet jabłka, banana i jogurtu na raz. Owsianka też tak jakoś nie teges. To znaczy lubię, ale boję się, że się nie najem. A jak zjem tyle żeby się najeść, to wartość kaloryczna posiłku podchodzi pod 500, podczas gdy kanapka miała jakieś powiedzmy 200 kalorii. Z sałatkami jarzynowymi to samo: sałatki jak najbardziej, ale z chlebem, koniecznie z chlebem... Jakoś strasznie się boję, że tylko chleb i ziemniaki mogą dać mi poczucie najedzenia na jakiś czas.
Po pierwszym szoku właściwie problem zlałam, jadłam dalej te swoje 5 posiłków dziennie z czego większość to kanapki z serem i byłam zadowolona, bo nie było kompulsów i Głodomorry. A jak nie ma kompulsów i Głodomorry to po co ulepszać coś, co jest najlepsze od piętnastu lat?!?!?!? Zdrowe żywienie już dawno wyszło mi bokiem! Coś jednak jeszcze się wydarzyło...
Odwiedziłam panią, która różne choroby rozpoznaje trzymając nad człowiekiem ręce, a potem leczy ziołami. Różne rzeczy mi opowiadała, większość się zgadzała ze stanem faktycznym. Nie będę się rozpisywać bo to nie forum medyczne, ale na potrzeby tej notki wspomnę, że kobieta kilkakrotnie podkreśliła, że mam mocno ograniczyć chleb i zastąpić go... kaszą (byle nie gryczaną). I absolutnie nie jeść żółtego sera.
No i co Wy na to?!?!?! :)
No fajnie... K R E A T Y W N O Ś C I P R Z YB Y W A J!!!! Coś trzeba będzie wymyślić, bo ziółek na kreatywność mi nie zapisała...
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
Zaczarowanaa
12 października 2014, 12:21Polecam chleb żytni.Tez nie potrafię obejść sie bez chleba.Żytnim zajadam się do woli bez konsekwencji wagowych i kibelkowych. Polecam ciekawy artykuł. http://dieta.mp.pl/zasady/show.html?id=74904
jovanka28
12 października 2014, 10:41polecam bulgur, jak dla mnie najpyszniejsza kasza. dodaj jakieś warzywa i trochę oliwy i będzie świetna poźywna sałatka.
luckaaa
12 października 2014, 10:09Oj tam kreatywnosc ... Na necie az sie trzesie pd przepisow :))
achaja13
12 października 2014, 10:09a dlaczego nie gryczana skoro najzdrowsza?... (ja co prawda jej nie lubię ale w rankingach zdrowotności wygrywa) ... ja tez najadam się chlebem... ale o ile z niego mogę okresowo zrezygnować to z mięska nie potrafię .. dlatego podziwiam za wegetarianizm ... ps. w biedronce sa własnie w promocji fajne pojemniki lunch box : ja kupiłam zestaw dwóch pojemników na sałatkę z widelczykiem łyżeczka i takim pojemniczkiem małym na sos . Pojemniki sa z silikonu wiec się fajnie składają nie zagracając miejsca.