Wredna małpa i tyle. Przed wczoraj było 105,00, przez trzy dni stała w miejscu, a jak wczoraj był dzień paskowy to dowaliła mi 40dkg. A dziś - z powrotem w dół 104,9. Dobrze, że przeczytałam pamiętnik odchudzania z tą dietą pewnej dziewczyny, bo bym się podłamała. Jeszcze wczoraj pokłóciłam się z M i tak za mną chodziła, żeby naw.... się słodkiego, że Jezu.... No ale wygrałam. Jutro czeka mnie kolejny sprawdzian, imieniny Mamy, do tego w lokalu. Nie wiem czy będzie coś nadającego się dla mnie. Dobrze, że to 3 faza, tam jest więcej dozwolone.
Jeszcze, żebym zebrała tyłek do ćwiczeń...
Bo wiosna blisko, jak przypomina Azoola. Strasznie mi się ten obrazek podoba więc go papuguję
Enchantress
5 grudnia 2014, 08:21Będzie dobrze, trzymaj się. Ważenie codziennie potrafi załamać nie jedną osobę...