Wybrałam się w końcu na pierwszy w życiu masaż odchudzający. Pietra miałam, jak to przed nieznanym, ale, że Pani masażystka jest bardzo "pozytywna" to opór minął. Za to bolało jak ..... Piszczałam, że hej. A po tyłku to nawet w dzieciństwie nie dostałam takiego lania. Dziś nie mogę się dotknąć do brzucha, ud, ramion. Dobrze, że wspomniany tyłek nie boli, bo nie wiem jakbym siedziała. Ale teraz najlepsze. Nie wiem czy to nie wina wagi, ale dziś - -1,3kg. Strach się cieszyć, bo wygląda to podejrzanie. Fakt, że dietka była wczoraj wzorowa, a ten masaż też parę kalorii zgubił, ale jakoś dziwnie to wygląda. Poczekamy co dalej. Następny masaż - we wtorek rano. Jeśli @ nie przybędzie wcześniej.
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
piekna.i.mloda
20 października 2012, 20:03potem taki masażyk to sama przyjemnosc będzie :))
mundziu
20 października 2012, 08:15dobry masaż zawsze na początku boli dopóki ciało nie przywyknie. Ja niby twarda jestem a zęby ostro zaciskałam przy masażu na kręgosłup i jak mi rozbijała mięsień rwy, który był jak kamień. Po 4 zabiegach mogłam już w trakcie rozmawiać :)