No i stało się... kontuzja kolana, to czego obawiam się zawsze najbardziej. Nie jest w stanie odwieść mnie od biegania, roweru czy innych aktywności - brak motywacji, lenistwo, niechęć. Odciąć może mnie tylko kontuzja czy choroba, czego nie cierpię, bo chcę ale nie mogę. Oczywiście więcej niż pewne, że waga stanie. Teraz tylko pilnować żeby nie rosła. No i byle kontuzję dało się "wyleczyć" w domu, a nie żeby musiała jeszcze po lekarzach biegać... Coś mi pykło i jakby przeskoczyło w kolanie, kłujący ból przy próbach poruszania, a czasem nawet przy złym ułożeniu nogi (bez ruchu). Smaruję maścią rozgrzewającą, założyłam stabilizator, wieczorem zrobię naświetlanie lampą i zobaczymy.
Tymczasem czeka mnie lektura...