psychicznie, rzecz jasna.... W sobotę były 60 urodziny teściowej no i oczywiście same smakołyki na stole. Sałatka warzywna, którą jestem w stanie zjeść o każdej porze dnia i roku, tort owocowy, który sama zrobiłam i wyszedł wyśmienity...i jeszcze wiele innych rzeczy, które powinnam omijać z daleka....Oczywiście nie omijałam.
Zresztą na codzień brakuje mi strasznie owoców...jabłek, które uwielbiam i zjadałam codziennie po jednym. Winogron, które też uwielbiam. Chyba nie potrafię się odchudzać.
Jednakże nie wszystko poszło na marne. Wyrzuciałm całkowicie pieczywo, ziemniaki, kasze. Jem tylko drób bez skóry i nie smażony. Nabiał oczywiście tylko chudy, kawę z mlekiem 0,5%.
No i postanowiłam od czasu do czasu wytrzymać tydzień tylko na samych proteinach.
Myślę, że po wcześniejszym obżarstwie takie podejście też powinno przynieść jakieś efekty.
A już zaraz idę się zważyć po sobotnim łakomstwie...