Stabilnie, ale jednak lepiej . W świetle prowadzonej przeze mnie diety, I osiągniętego efektu w postaci utraty troche wagi, to jest lepiej , bo chodzi sie lżej, wykonuje rożne czynności lżej, bo oddaliło się to omdlenie , bo oddaliło się to pocenie, ten czynnik zmęczenia. Nie trzymam ściśle tego programu, ani proponowannej diety, bo się nie udaje. Bo to ciężko z cukrem jest. Słuchając Jerzego Zięby - słuchałam tez na temat cukru, to mówi,że jest to poważne uzależnienie. Poważne I odstawienie tegoż powoduje takie zachowania I ciągi I męczarnie jak po innym uzależniających substancjach. Niemniej staram się jesc już tak inaczej bez głutenowo. Raz na pare dni coś gotuję wiecej. Dzisiaj posmażyłam kiełbaski z gałką muszkatołow,ą, pieprzem, I gorczycą. Ugotowalam skladniki do zupy krem. A więc dynię, bataty, cebulę czosnek, I łodygę selera. Po zblendowaniu dodaję mleko kokosowe. I ziarenka granatu,. Upiekłam też dynię, bo to nowy rodzaj, dzisiaj wracając z pracy, kupiłam, jeszcze nie robiłam nigdy z niej nic. Na zupę się nadaje, na pieczoną też, ale już taka słodka nie jest. Ostatnio też zakupiłam kilka sztuk, kilka dni skupowałąm - dynię kabocha. Szkoda ,że wcześniej tego nie sprawdziłam bo w sklepie ci nie powiedzą. Ostatnio jednak kupiłam (Zobaczylam ,że kobieta kupowałą kilka sztuk, to myslę - dobra jest pewnie )Sprawdziłam I okazało sie , fantastyczna, Taka słodka. A leżaly to tak w skrzynce z małymi dyniami, że myslałąm,że to jakies niepoważne dynię takie oozdobne, do postawienia na szafie. A to ta - kabocha.Proponowana w jadłospisie Amy Myers. Tu biednie z dyniami. W Polsce jak byłam to tyyle było gatunków, a jeden gatunek, to takie Oooolbrzymie były,że no. Tak więc ,że zakupiłam sobie kilkanascie dyń I położyłam w piwniczce. Mam taka maleńką piwniczkę, tam gdzie są liczniki. MYSLE,że poleży. BO DYnia to solidne I warzywo odporne na poleżenie zapewne, - I solidna pozycja w moim menu. Dynia I batat to jedyne węglowodany w moim jadłospisie. No fakt zjadam raz na kilka tygodni kawalęk chleba bezglutenowego. A tak wogole, to skoro mi tak rygorystycznie nie chce iść, to przynajmniej odżywiam sie zdrowiej dla siebie, bez gluten, bez fasoli, bez serów, smietany, jogurtów. Fakt ostatnio z trzy dni pozwoliłąm sobie w pracy na kawę z mlekiem. To takie odstępstwo. Bo dlugo mi to idzie te proby wyleczenia jelit, więc organism chce troche odmiany. I najważniejsze myślę,żeby jeść włąsciwie I zdrowiej.
A tak to mając trochę czasu, bo Kubusia miałąm w poniedziałęk a teraz dopiero będzie w sobotę niedzielę poniedziałęk - więc mając troche czasu to czytam Bog jeszcze nie umarł. Spieszę skończyc z tamtej tury, bo tydzien temu przysłąli mi paczkę książek z Księgarni Wysyłkowej. Bo paru osobom musze dostarczyć . Zwłąszcza ksiązki, rozwoju osobistego Josepha Murphyego I Louise Hey. A zamówiłąm po kilka książek. Jest w tym też możliwe ,że ciekawa pozycja Przeprogramuj swoje geny, Marka Sissona.
Ostatnio I wogóle podoba mi się Terapia Gersona, - ale to wydaje mi się dośc trudna terapia. Zapewne może być skuteczna , ale potrzeba by było wspołpracy z doktorem, ale ta moja Halina to nie zabardzo, a jakoś narazie nie chciałabym zmieniać lekarza, choc niektórzy juz dawno mówią. W tej terapii, potrzeba np dziesięć razy dziennie po cztery łyżeczki roztworu potasu, lub wyciąg z tarczycy, lub przyjmować jodek potasu, czyli płyn lugola, lub przyjmować codziennie wyciąg z surowej wątroby, przyjmować letril, przyjmować acidol chlorowodorek betainy I pepsyny, itd I robić pięć lewatyw dziennie z kawy... To potrzeba by współpracowac z lekarzem, - Bo pojechać do kliniki leczenia metodą Gersonowską to mnie nie stać. No I tak, ale coś z Jego programu leczącego choroby nowotworowe I choroby zwyrodnieniowe, coś z tego przejmę, tzn już coś próbuję przeflancowac na swoj grunt, tzn przystosować dla siebie. Żeby stworzyć sobie jeszcze fajniejszą dietę bagarsza w minerały, witaminy, I dostarczającą jak najbrdziej odpiowiednio wszysto co należy dostarczyć organizmowi. Mimo,że dr Gerson proponuje wszystko z upraw ekologicznych , I byłoby gfantastycznie,, ale zobaczę jak to będzie wyglądać w swietle finansów.
I taka oto refleksją , tzzn ,że staramy się wciąż o lepszą siebie o lepsze jutro, zdrowsze I radośniejsze - tym się pożegnam z Wami, mówiąc - do widzenia - Irena
zlotonaniebie
10 listopada 2016, 07:40Uwielbiam dynię, najbardziej pieczoną, jak frytki na ostro. A cukier uzależnia, sama to wiem, ale można nad tym zapanować, przynajmniej częściowo. Dlatego ja nie stosuję żadnych słodkich zamienników, bo słodkie to słodkie i mnie nakręca. Słodki banan czy owoce suszone w koktajlu wystarczają. Im się je mniej słodyczy, tym smaki się wyostrzają i po dwóch tygodniach wszystko robi się za słodkie, za słone itd. Warto nad tym popracować, choć wiem, że jest trudno, bo sama jestem na takim etapie, pozdrawiam :)
irena.53
11 listopada 2016, 20:15Właśnie , właśnie .. . ciągle się mowi, I cos przyrzeka sobie że od już,że od jutra . Pierwszy miesiąc szło mi lepiej powstrzymać się od słodkiego...teraz gorzej. Ale przecież muszę powstrzymać się od słodkiego, bo to dla mojej terapii leczenia chorób zwyrodnieniowych potrzebne jest. Więc tymczasem, pa