Żeby zatrzeć slad ostatniego wpisu ,,dzisiaj słów pare, boć to dla wielkiej rzeszy sprawy mało znane I mało spotykane, choc owszem niektórym coś tam chodzi, jakas dusza przyjdzie czasami coś u kogoś , ...ale to u niektórych. Odpowiem Debrze,,, - czy nie mam czasami problemów.? - Ma na mysli czy z moja psychika jest dobrze , czy to pomieszanie z paplątaniem psychoza , szchizofrenia,,, choroba dwu czy trzy biegunowa, albo piecio.... czy też jakie tam jeszcze są przypadki czy jednostki chorobowe.. Cholerka .....wiecie - nie odpowiem jej bezposrednio,- Że nie mam problemów....bo dlaczego,, - dlatego,że chory psychoicznie nie ma poczucia choroby,,, jemu się wydaje ,że jest całkowicie zdrowy...I dopowiem, ja cały czas mówię,że ja jestem psychiczna...No tak sobie mówię,...bo rzeczywiście w pewien sposób wiem wiecej.. A biorąc pod uwagę fakt,że mam kiedys zdiagnozowana epilepsję, czyli mam zmiany w mózgu,, to tak - Odpowiadam tutaj Debrze, I innym zainteresowanym I podejrzewającym ,że tak -- jestem psychiczna....A teraz do Siostry z długą ręką. No , cóż, czasami a nawet często zdarza się że duchy - tak to ujme tak potocznie... przychodzą do domu, wracają do rodziny... ale - I to nawet nie one koniecznie chcą wracać , tylko bardzpo czesto ludzi taka miłośc, źle I niepotrzebnie rozumiana I rozpacz I milość ich płacz rozpacz zatrzymuje je tutaj...że nie moga odejść...I taki ktos z rodziny cieszy się oj tatuś przychodzi, albo ukochana babcia...Nie ma nic błędniejszego, jest to niepotrzebne, bo taka osoba nie może odejsc do Światłóści, czyli do Boga,żeby odpoczywać, żeby osiągnąć spokój przeżywać przeznaczone dla niej nauki, wspomnienia I rozpatrywanie swoich tu zapracowanych dobrych uczynków, bądx zrobionych niedobrych.. Te osoby tam mają dla siebie role I swój czas, swoje lekcje albo przezywanie pięknych chwil...po przeżytym tu pracowicie I po czynieniu dobra..Takm,że kochani to nie są odosobnione przypadki "przychodzenia duchów" a I teraz czasy są takie ,ze I coraz wiecej dzieci widzi różne postaci duchowe, - niestety ludzie żyją w coraz wiekszej nerwowosci, stresie ..ludzkie mozgi sie zmieniają. A ,że to zabrzmialo dla kogos jak horror. Wiem co z tego wpisu brzmiało jak horror,że mogło mi sie wydawać ,ze dziecko umarło. Kochani - w życiu,,,są rzeczy, realnle , rzeczy wyobrażone,symboliczne. Czasami wyobrażenie sobie jakiejs sytuacji , np niechcianej sytuacji sprawia ,ze dana sytuacja sie nie wydarzy, przedstawienie jej w symboliczny sposób sprawia,,,że jest jak gdyby załątwionam,że wydarzylo, się. a ja reagując w ten sposób płacząc weszlam w sprawe głęboko - I cóż krótko powiem - JUŻ nie ma kłópotów z KUBUSIEM . Dziecko jest radosne.....nawet Renatka to powtarza......I to powtórzyła kilka razy,że Kubus jakis inny, cieszy się , radosny....bo I taki jest. Możecie mi wierzyć. Teraz oglądam mecz,,, I nie chce rozwijać zbyt długiego tematu. Jedno powiem,,,ludzie sami ...nie uświadamiając sobie czesto I bardzo czesto robią różnbe rzeczy symbolicznie.. Sądzę,że wielu takie rzeczy,,zachowania włąsne zauważylo....Czyli,,,, Zrobienie czegoś symbolicznego, co symbolizuje dany problem - ROZWIĄZUJE PROBLEM .
Zaraz - przecież kazdy z nas słyszał o symbolach. Przecież czemuś one służą..... Warto sie wiec zastanowić ....troche nad wszystkim.....O symbolach także... To ,że ludzie dziwią się, to tutaj znowu kłania się świadomość....- o której tylekrotnie piszę....SWIADOMOŚC..- skupic się trzeba. Nie chce sie rozpisywać, bo zawsze dlugie te wpisy....Wiec odwołać sie do włąsnej Podświadomości, w której to mieści sie Boża Madrość - przecież kochani , I te zdziwione osoby, może I czesto "Katoliczki"choćby nie czytając Biblii, wiecie,że Bog stworzył nas na swój OBRAZ. Czyli mamy tam Madrośc Nieskończoną , która może wszystko, wiec czasami zamiast dziiwc się odwołajmy sie do niej , z intencją -Chce Wiedzieć'.
To tak na dzisiaj tyle, życzliwych uspokajam, mój wnuczek teraz naprawdę juz nie zachowuje sie Dziwnie....jest wspaniały, radosny, rozbawiony.
A na koniec cos jak makabryczna anegdota.- opowiesc. Opowiadała moja młodsza córka Luiza, jak kiedys szła korytarzem w Hotelu gdzie pracuje, przed nią szła Angielka z dzieckiem, które strasznie krzyczalo. Krzyczało, płakało,, mało powiedziane, ono było jak diabelskie piekielnie... Darło sie w niebogłosy, a co Angielka - mama... Mama wziela na ręce I po chwili rzuciła , tak po prostu rozwarła rece I upusciła na podlogę... Po chwioli wzieła go wrzeszczacego nadal na rece I rzzuciła ... I tak dziecko wrzeszczalo, mama brala na ręce I rzucała na podłogę. I ot - taka opowiesc rozwiazanie problem - mozna I tak. Luiza mówi,,,ze az się bałą, bo musiałą akurat sprzatać ich pokój, m a mówi, jakie straszne oczy miało to dziecko. STRASZNE ! ...
Czy to dziecko miało Szatana dopowiedzcie sobie sami. czy bylo to normalne dzieccko.
Z miłością żegnam Was... do uslyszenia - Irena