Nadal ćwiczę, żadnego dnia nie odpuściłam (aby niedziele są na regenerację), piję wodę i staram się jeść regularnie i mniej.
Moje dwa grzechy w tym tygodniu to 1 mała pizza i wczoraj frytki.
Mimo, że były to małe porcje, miałam wyrzuty sumienia.
Dziś wchodząc na wagę zobaczyłam 66 kg, czyli 0,5 kg mniej i ulżyło mi, że tamte posiłki nie narobiły za dużo złego.
Caandyy
3 grudnia 2014, 11:36Zazdroszczę motywacji do ćwiczeń. Ja mam takie zakwasy, że ledwo się ruszam. A małe grzeszki to nic strasznego ;)
IceGoddess
3 grudnia 2014, 12:00Ja w tamtym tygodniu miałam w łydkach. Ledwo chodziłam, a rano stanąć na nogi to już wgl :P Na szczęście minęło po kilku dniach.
iva85
3 grudnia 2014, 11:19Super, że tyle ćwiczysz, spadek na wadze zawsze motywuje. A grzeszki każdemu się zdarzają:)
IceGoddess
3 grudnia 2014, 12:01Tak się cieszę z tych spadków, że później aż strach, że przez te grzeszki znów będzie więcej, a tu święta idą :P