Po wizycie u teściowej nastąpił powrót do diety i do ćwiczeń. Wszystko zaliczone dziś na 5+ :)
Po 5 dniach bez ćwiczeń i z wieeelkimi grzechami dietowymi, dziś rano ze strachem weszłam na wagę, a tam... szok! Myślałam, że pójdzie z kilo w górę, a poszło w dół :) z 69,9 kg. na 69,3 kg. :) miło, miło... :D
Mąż mój kochany w końcu ustalił datę powrotu do kraju na 14 stycznia, tak mnie przynajmniej poinformował :P 13 stycznia jest nasza rocznica ślubu (tak, wyszłam za mąż w piątek 13-tego :)), trochę byłam zawiedziona... czemu 14, a nie 13? zapomniał o rocznicy? No i się miło zaskoczyłam, ponieważ mój mąż zapomniał, że jest zalogowany na moim laptopie na swojego maila, a dziś na jego skrzynkę mailową przyszło potwierdzenie rezerwacji biletu na 12 stycznia :) chyba chciał mi zrobić niespodziankę :D ale, ciiii... ja nic nie wiem :)
Więc do 13 stycznia muszę być laska :D jakby mi się udało zejść do 62 kg. to będę szczęśliwa :) 7 kg. w 46 dni? dam radę :)