Wczoraj miałam pierwszy kryzys, ale myślę, że jakoś dałam radę.
To pewnie przez to, że zaspałam i nie zdążyłam zjeść śniadania w szkole, ani nawet kupić sobie nic do szkoły więc do 13 byłam na kilku plasterkach ogórka i szklance mleka (2% ale o 6 rano chyba moożna ), wróciłam do domu, zjadłam "spaghetti" z cukinii z sosem pomidorowym (na jogurcie naturalnym), wyszłam z domu więc zjadłam paczkę szynki (hahaha ;)) z jogurtem naturalnym 0%. Kupiłam sobie też sok z brzozy, ale... nie. to nie dla mnie, poza tym jest w nim cukier.. I potem zaczął się kryzys. Poszłam na zakupy do marketu i tu zaatakowały mnie z każdej strony czekolady, cukierki, ciasteczka, kisiele, owoce, owocowe soki, jogurty owocowe, jakieś desery, orzeszki solone, chipsy, loody.... Starałam się być twarda, ale kupiłam sobie gorzką czekoladę 90% choć wiem, że to dopiero w II fazie i zjadłam 2 kostki. Smakowała jak zwykłe kakao w proszku, fuuuj. Wypiłam jeszcze puszkę coca-coli light... Ale dzisiaj chyba dostanę okres (który swoją drogą spóźnia mi się 10 dzień...) więc może mogę sobie wybaczyć? ;) Tylko podczas okresu to ja potrafiłam pochłaniać 2 tabliczki czekolady dziennie. Macie jakieś pomysły jak to zastąpić? słyszałam gdzieś o bitej śmietanie light z kakaem... tylko czy to jest dobre?
Wracając do tematu wczorajszego dnia, w ramach ćwiczeń zrobiłam sobie taki szybki marsz przez 4 przystanki autobusowe i zrobiłam 50 brzuszków. dzisiaj planuję iść na rower.
Moje dzisiejsze "menu" rozpoczęło się od 2 omletów z otrębami z 2 plasterkami sera i keczupem (rozpuściłam na nich ser i polałam keczupem - mniam ;D) może nie jest to idealne śniadanie, alee.. najgorsze chyba też nie jest. Wczoraj waga pokazała 68,5 kg, dzisiaj już 69,5.. No właśnie - mam manię codziennego ważenia się :/
A Wam jak idzie? Miłego dnia! ;)
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
Invisible2
10 maja 2014, 11:17Paczka szynki hahaha. Ale dobrze, że nie nagrzeszyłaś za bardzo :)
katinka75
10 maja 2014, 11:10paczka szynki, dobre :D No lepiej się najdać,żeby się nie rzucić na żarcie, krzycząc ''pieprzyć dietę! '' :D