Na pasku mam 64 kg, ale to nieprawda. Wskazówka stoi w miejscu, to znaczy, że po ostatnich imprezach, odstępstwach i leniuchowaniu wróciłam do normy. Jest naprawdę 65, no może troszkę mniej. W tym tygodniu nic nie ćwiczyłam, źle się czułam i nie mogłam się zmusić. Właściwie cieszę się z tej wagi. Dzisiaj dokładnie się zmierzyłam i byłam bardzo zaskoczona, bo okazało się,że najwięcej spadków mam w biodrach, udach i łydkach. To naprawdę działa! Wcześniej najbardziej chudłam w ramionach, talii i brzuchu. Czyli jest proporcjonalnie. Świetnie!
Skłamałam, bo chciałam zobaczyć co mi napiszą na Vitalii, jaka będzie dieta, ćwiczenia i dalszy plan mojego odchudzania. Chyba nie przedłużę abonamentu, choć kuszą zniżki. Jak więc zgubię te 5 kg nadwyżki? Mam mały plan, ale o tym jeszcze nie dzisiaj.
Zabieram się za pakowanie, nie lubię tego. Od niedzieli szalejemy na nartach.
Jabluszkowa
12 lutego 2013, 14:42Gratuluję spadków! Cm są najważniejsze :) Miłego wypoczynku :)
AMORKA.dorota
8 lutego 2013, 15:37szalonego szaleństwa życzę w tych gorach...duzo ruchu Cię czeka,więc spalisz nadwyżkę.Pozdrawiam.