Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Miałam sen...
10 stycznia 2013
że objadałam się bardzo i byłam w tym śnie bardzo zła na siebie,że tak łatwo odpuściłam. I nie rozumiałam tego ,co robię. Chyba dlatego,że na kolację zjadłam 2 kromeczki, a nie 1, jak zamierzałam. Wczoraj nie ćwiczyłam, a miałam takie dobre chęci. Często kończę na planowaniu. Odwlekałam te ćwiczenia w nieskończoność, aż do wieczora, a potem to już nie mogłam się zmusić. Co robić? Myślę,że łatwiej byłoby mi zmobilizować się na jakiś grupowych zajęciach, już o tym myślałam, ale jakoś nie chce mi się do ludzi... Przyszedł czas ,że wolę być ze sobą i z rodzinką, nic mi się nie chce. Mam tylko nadzieję, że to przejściowy stan. Kiedyś taka nie byłam, dobrze się czułam w towarzystwie, bawiłam się, byłam optymistką...A teraz-mój dom- moja twierdza. I właściwie to nie tęsknię za tamtym życiem. W domku mi najlepiej. Przydałaby się jakaś mobilizacja, bo sama chyba się nie zmuszę...
Jabluszkowa
10 stycznia 2013, 11:23Też mi się zdarzył kiedyś taki sen! Rano poczułam ulgę, że to jednak nie prawda ;) Mi jest łatwiej się zebrać na zajęcia niż samemu, mam siłownię blisko. A jak mam sama poćwiczyć to staram się to zrobić jak najszybciej kiedy mam czas, bo wiem, że im później tym gorzej się zmusić.