Tak jak się spodziewałam, wczoraj dieta upadła wieczorem, ponieważ miałam urodziny, wiec drink i jedzonko ze znajomymi być musiało...
Dziś jednak obudziłam się w świetnym humorze, zjadłam grzecznie śniadanie, teraz jestem po obiedzie i rozpiera mnie duma, ponieważ pracuję w gstronomi, była możliwość podjedzenia, a ja odwróciłam się na pięcie i pomyślałam: ja mam placuszki bananowe za kilka godzin, wiec naleśnik z lodami, bitą śmietaną, sosem toffi... itd. mnie nie obchodzi! GRUNT WIERZYĆ ZE DAM RADĘ prawda?
zielona216
29 listopada 2017, 18:57Prawda ;) Ja jestem chwilowo na etapie nie jedzenia słodyczy co było dla mnie do tej pory nie do pomyślenia. Teraz wiem, że wystarczy odrobina determinacji, żeby osiągnąć cel. Powodzenia :D