Mogłabym rzec, że te słowa piosenki to sentencja na Nowy Rok. Pomijając fakty i wydarzenia - wróciłam do żywych. Rok 2016 uważam za otwarty. Mam ochotę na rok dobrych wspomnień i jeszcze pomyślniejszych wydarzeń.
Jak mówili mądrzejsi - po chudych latach przychodzą tłuste. Ja tłuste mam od roku (patrz wagowo). Dietowo od świąt - diety brak. Póki co wracam w ramach podzielenia się wrażeniami, doświadczeniami . W ramach tęsknoty za niektórymi z Was, które wspominam z sentymentem.
W telegraficznym skrócie: wzloty i upadki wagowe sięgające zenitu. Zupełnie krytycznie mogę potwierdzić, że komfort w pracy spowodował przyrost kg :) Nic co ludzkie n ie jest mi obce. Prywatnie nadal mama dwójki dzieciów :) . Formalnie po rozwodzie w okręgówce i 6 miesiąc czekania na termin apelacji. Oby wiosna przyniosła koniec tej 3letniej wojny.
Zawodowo- od 1,5 roku w nowej firmie. Pracująca pracoholiczka i co najważniejsze zadowolona :-) Staram się -podkreślam staram się godzić - wychowanie dzieciaków, ogarnięcie domowego ogniska, psa ( tak ja po pewnej nocnej eskapadzie złodziejaszków zaopatrzyłam się w sztukę czworonożnego najlepszego przyjaciela człowieka. Ponoć najbardziej lojalnego - owczarka niemieckiego). Szczęście i opatrzność nad Nami czuwają :) A o papudze nie wspomnę, bo mamy już 3 rok. Tylko rybki nie przeżyły i nie wracamy do opcji hodowlanej.
Mimo przejścia incydentu sercowo-naczyniowego żywa i jak powiadają mędrcy nie do ... wykończenia.
Tak poważnie - najwyższa pora zrobić coś dla siebie. Zadbać o zdrowie, bo sama strofuję ludzi w tej kwestii i polemizuję a moja kondycja kiepska. Lepiej zapobiegać niżeli leczyć, ale jeśli za późno to trzymajmy się opcji leczenia.
Póki co tyle. Tak czy inaczej mam spisane postanowienia noworoczne.
Dzisiaj: rano odbyłam 3km spacer z psem po okolicznej budowie autostrady.
Nastawiłam czerwoną kapustę i rolady wieprzowe - pobożne życzenie szarańczy wędrownej(dzieciaków). Zjedliśmy już krem grzybowy i popijam pokrzywę z cytryną.
Jutro powrót do szkoły córki i syna do przedszkola. Ja do 8 się urlopuje- patrz załatwiam sto innych spraw, ogarniam nieład artystyczny w domu, sterty prasowania i porządek w garderobie wrrr. A kiedyś byłam prawie pedantką.
Zaczytuję się w książce. Może nie jest lekka, ale bardzo sensowna - "Mądrość psychopatów" Kevina Duttona.
Jutro rano waga :) po 2 tygodniach tzw. eldorado strach się bać.
malpok
5 stycznia 2016, 13:31O jak miło! Uwielbiałam czytać Twoje wpisy. Przykro mi z powodu rozwodu, mimo, ze teraz jest Ci lżej, to pewnie wcześniej bywało kiepsko. Trzymam kciuki. Za nowe życie, nową Ty i pomysł na siebie i nowe, przyszłe wymiary heh ;))))))
mamazabki
3 stycznia 2016, 15:41Witam witam ;) Cieszę się ze jesteś ;)
KaJa62
3 stycznia 2016, 14:30Witaj po długiej nieobecności, często myślałam o Tobie, jak wszystko się potoczyło, cieszę się, że wychodzisz na prostą i masz postanowienia na Nowy Rok, wspieram Cię w realizacji postanowień, szczególnie tych wagowych, pozdrawiam
anulka3011
3 stycznia 2016, 13:33Hejka ale sie ciesze, ze wrocilas i fajnie, ze w koncu "rozwod zalegalizowany" i super , ze wszystko dobrze sie uklada :) bardzo lubilam czytac Twoje wpisy :) sama maloisze w pamietniku wiecej w swojej grupie ale postaram sie co jakis czas odzywac :) zeby inni tez wiedzieli co tam u mnie slychac :) powkdzenia z wazeniem - ja w sobote sie wazylam i brak mi slow...ale bylo minelo- dupsko sciskam i biore sie ostro za siebie :)
hefalump83
3 stycznia 2016, 13:50Też się cieszę. Swoją drogą - legalizacja będzie po apelacji. Przeciwna strona złożyła apelację i czekamy na termin. Tak czy inaczej to już finisz - jednak kolejki w sądach apelacyjnych są potworne i chciałabym już to zakończyć :) Będzie dobrze :)