Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Nowy stary początek


Kilka lat temu zgubiłam niemal 20 kilogramów. Możliwe, że więcej, możliwe, że mniej. Kiedy ważyłam się w momencie osiągnięcia całkiem wysokiej wagi, nie zdawałam sobie sprawy, że jest ze mną tak źle, a niestety było - ważąc niemal 70 kilogramów przy 158 wzrostu wyglądałam jak kuleczka ze szparkami zamiast oczu. Co ciekawe waga nie przeszkadzała mi jakoś szczególnie, czułam się dość pewna siebie, cieszyłam się życiem (bo w końcu nie ograniczałam się w żaden sposób), tylko spodnie było czasem trudno kupić.

Wagę zaczęłam gubić przypadkiem, po przygarnięciu psa, który był bardzo wymagający pod względem spacerów. Wychodziłam z nim minimum 3 razy na co najmniej 30 minutowe spacery. To zrobiło swoje, bo z kompletnie siedzącego trybu życia, zaczęłam się sporo ruszać. Kiedy zauważyłam, że ubrania stają się coraz luźniejsze poszłam za ciosem, wyeliminowałam niezdrowe jedzenie (a było go niestety dużo, począwszy od słonych, tłustych przekąsek, przez słodycze wszelkiej maści, po przetworzone produkty typu pasztety 10% mięsa i zupki błyskawiczne), obcięłam węglowodany pochodzące ze zbóż (tymczasowo nawet ziemniaki) i wprowadziłam jeszcze więcej aktywności fizycznej.

Od kilku lat cieszę się stałą wagą na poziomie 52 kilogramów, nadal nie jem dużo węglowodanów, a jak już to głównie z warzyw i owoców, ewentualnie bezglutenowych produktów jak kasza gryczana. Jem dużo jajek, nie gardzę dobrym mięsem i zdrowym tłuszczem, ale zachowuję zdrowy rozsądek i nie popadam w skrajności - lubię zjeść loda czekoladowego czy wypić szklankę piwa. Wszystko jest dla ludzi.

Ostatnimi czasy jednak zmęczenie zbyt często wygrywa i moje posiłki są dalekie od ideału. Może nie są złe, ale brakuje im tego czegoś. Chcę dać im kopa w postaci wzbogacenia awokado, komosą ryżową i innymi, będącymi aktualnie na topie bajerami.

Dlaczego nowy początek? Bo chciałabym zbudować trochę mięśni. Poza tym jak wspomniałam wyże, chcę wreszcie uporządkować swoją michę i pozbyć się cellulitu. 

Trzymajcie kciuki! Na koniec moje aktualne zdjęcie, by było wiadomo z czym zaczynam. Tak, napinam się. Tak, jestem po jedzeniu. Tak, musiałam sobie zretuszować gacie. Tak, każdy element pościeli jest z innej parafii. Tak, zdjęcie może nie być wymierne, ale dla mnie jest ok.

  • angelisia69

    angelisia69

    14 maja 2016, 04:08

    Powodzenia w takim razie ;-)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.