Właśnie minął pierwszy tydzień mojego wyzwania (zdrowa rywalizacja punktowa). Dla mnie świetna sprawa - bardzo mnie to motywuje i uświadomiło mi kilka faktów dotyczących mojej "diety". Muszę wprowadzić kilka modyfikacji, żeby było zdrowiej, żeby było skuteczniej.
DIETA:
Jeśli chodzi o kaloryczność to całkiem dobrze mi idzie, tylko raz przekroczyłam limit. Ale jakościowo? Tragedia. Dopiero spisywanie wszystkiego uświadomiło mi jak dużo przyjmuję pustych kcal. Jak mało jem warzyw, ryb, ogólnie jem bardzo monotonnie, a przez to nie dostarczam do organizmu witamin.
Postanowienia:
a) w tym tygodniu staram się jeść lepiej, dojadam to co mam w domu, a od przyszłego tygodnia (po tygodniowych zakupach) ogarniam dietę
b) w tym tygodniu idę na podstawowe badania morfologia itp.
SŁODYCZE:
Tu mam mieszane uczucia. Słodycze się znalazły, nie było ogromnych ilości. Widzę dużą różnicę, kiedyś zjadłabym wszystko co w domu było, aż do bólu brzucha. Z jednej strony przesada w żadną stronę nie jest dobra (zwłaszcza, że to były kawałeczki domowego ciasta). Z drugiej, czy te słodycze były potrzebne? Czy nie lepiej zjeść coś zdrowszego? Owoce, orzechy?
Postanowienie:
a) unikać słodkiego, nawet tego domowego, tylko na jakiś wyjściach, imprezach; NIE! weekend to nie jest okazja 🤪
WODA:
TRAAAGEEEDIAAAA! Masakra! Kataklizm! I nie wiem co jeszcze... Zawsze mi się wydawało, że ja non stop coś piję. A tu taki wynik? A no tak! W ciągu tygodnia wypiłam 1 herbatę, wody to tyle co kot napłakał (byle jakiś punkt zdobyć, to limit normalnie o 2 łyki przekraczałam 🤪) Ale za to piję hektolitry kawy z mlekiem... Rozpuszczalnej. Potrafię wypić ponad litr mleka dziennie. Szklanka niech ma z 250 ml - ja piję pół na pół, no to wychodzi około 8-10 kaw dziennie. Jakby mi one jeszcze jakąś energię dawały... A tu nic...
Postanowienia:
a) stopniowo zejść do 2 kaw dziennie, prawdziwych, porządnych, bez mleka - najśmieszniejsze jest to że ja takie lubię, a kawę z mlekiem traktuję jak zaspokojnie pragnienia, bo wleję mleko kawa zimna, można wypić (niecierpię gorących posiłków, ani piciu piciu)
b) wypijać 2 herbaty dziennie - 1x owocowa, 1x zielona
c) póki co biorę sobie za cel regularne wypijanie tego 1,5 l dziennie wody niegazowanej.
ĆWICZENIA:
Tutaj są tylko spacery, niby są to szybkie marsze, dość długie, ale przestało mi to już wystarczać. Pora wrócić do jakiś "cięższych' ćwiczeń. Na początek stawiam na bieganie.
Postanowienia:
a) bieganie 4x w tygodniu, zgodnie z planem 6 tygodniowym z bieganie.pl - planuję 5 minut rozgrzewki, 50 minut zgodnie z planem bieganie/marsz, 5 minut rozciągania
b) jak ogarnę bieganie to chcę wrócić na zajęcia ze sztangami 2x w tygodniu, z czasem może nawet zamienię to na siłownię
c) tu jeszcze sama nie wiem co... joga? stretching? chociaż 15 minut dziennie bym chciała wprowadzić, bo strasznie zastana jestem, zwłaszcza plecy...
PIELĘGNACJA TWARZY:
Raz jest, raz nie ma.... No jedyne postanowienie to się bardziej do tego przyłożyć...
No i to w sumie tyle. Dziś zaczął się kolejny tydzień, mam nadzieję, że będzie lepszy.