Już jakoś pogodziłam się z myślą o tym, że jestem osobą bezrobotną. Porozmawiałam z narzeczonym i uspokoił mnie, że damy sobie jakoś radę do czasu mojego zabiegu i żebym teraz zajęła się sobą, swoim zdrowiem i marzeniem. Boże dziękuję, że zesłałeś mi tak cudownego mężczyznę! Nie wiem jak dałabym radę bez niego.
W czwartek byłam w Głogowie na rozmowie w sprawie zabiegu. Okazało się, że muszę przejść kwalifikację psychologiczną - bez tego nie ma o czym mówić. Okazało się jednak, że jeden z lekarzy zajmujący się tymi zabiegami jest z Zielonej Góry. Dzięki temu będę mogła odbywać wszystkie konsultację przed i po operacji u siebie w mieście - wizja kilometrów i długich godzin jazdy pociągiem pomału rozpływa się jak mgła ;)).
Lekarz powiedział również, że w szpitalu jest pani psycholog prowadząca kwalifikacje i właśnie do niej mam się zgłosić na badanie. Od razu zadzwoniłam aby się umówić - niestety jak byłam w szpitalu to pani psycholog akurat nie było, inaczej pewnie załatwiłabym to szybciej. Pani przez telefon bardzo miła od razu dała mi termin (11.12 godzina 8 - więc już jutro brrrr). Powiedziała jednak - co mnie lekko wystraszyło - że kwalifikacja będzie trwała około 3 godzin, będzie bardzo szczegółowa i będą to i testy i rozmowy. Kurcze nie wiem czego się spodziewać - nigdy nie byłam u psychologa :/ Boje się bo zależy mi na tej operacji.
Ale myślę sobie, że już tyle wiem o tych operacjach, jak przebiegają, jakie są skutki jakie mogą być powikłania czy zagrożenia....a trochę ich jest... i wydaje mi się, że jeśli mimo wszystko jestem zdecydowana to chyba dam radę z tym psychologiem.
Ale strach jest - jak przed egzaminem lub rozmową kwalifikacyjną o pracę :P:P
Jutro dam znać jak mi poszło. Trzymajcie kciuki.Buziaki ;*
maggie_waleczna
10 grudnia 2013, 12:03trzeba być dobrej myśli! powodzenia!