i znów nie było mnie tu wieki... ale masa rzeczy się działa :) koniec studiów (został mi 1 egzamin na początku IX i obrona pod koniec), nowa praca, zmiana mieszkania... urwanie głowy :)
żywieniowo i sportowo też się pozmieniało
co do jedzenia - zdiagnozowano u mnie zapalenie błony śluzowej żołądka, więc dostałam antybiotyk i prikaz "dieta lekkostrawna". dodatkowo wyszło po latach, że dopadła mnie nietolerancja laktozy... w efekcie - jestem już praktycznie wegetarianką. moja dieta opiera się teraz na tofu, waflach ryżowych, owocach, warzywach, kaszach/ryżach/płatkach owsianych, miodzie, mleku sojowym i kokosowym i zupie miso
a teraz najcudowniejsza część tej diety - ponieważ jest ona bardzo lekka, a ja sporo spalam na rowerze i aqua aerobiku, spokojnie mogę jeść biszkopty (te okrągłe, paczkowane), czekoladowe deserki sojowe i pić smakowe mleka sojowe :D i odkryłam ostatnio sojowy krem o smaku czekoladowym - taką wege-nutellę <3
oczywiście nic w dużych ilościach, bo muszę pilnować żołądka - mało, regularnie, bez smażonego (choć tu czasem grzeszę, bo placuszki owsiane są taaaakie dobre), bez kawy (da się żyć), tłustego i przetworzonego.
ach i nie wolno mi pić alkoholu i palić papierosów
koniec końców - jestem aktywną fizycznie niepaląca abstynentką, a cm i kg lecą w dół
sława i chałwa!
żywieniowo i sportowo też się pozmieniało
śmigam teraz do pracy rowerem (ok 10 km w jedną stronę), a do tego chodzę 2 razy w tyg na pilates (widać efekty, oj widać) i 3-4 razy na aqua aerobik (gorąco polecam - porządny wycisk, ale bardzo przyjemnie rozluźnia ciało po całym dniu za biurkiem). do tego mam w pracy piłkę gimnastyczną zamiast krzesła, więc non stop się na niej gibam i podskakuje - mięśnie pracują, kcal lecą, a plecy nie bolą wróciłam też do 8 min ABS
co do jedzenia - zdiagnozowano u mnie zapalenie błony śluzowej żołądka, więc dostałam antybiotyk i prikaz "dieta lekkostrawna". dodatkowo wyszło po latach, że dopadła mnie nietolerancja laktozy... w efekcie - jestem już praktycznie wegetarianką. moja dieta opiera się teraz na tofu, waflach ryżowych, owocach, warzywach, kaszach/ryżach/płatkach owsianych, miodzie, mleku sojowym i kokosowym i zupie miso
a teraz najcudowniejsza część tej diety - ponieważ jest ona bardzo lekka, a ja sporo spalam na rowerze i aqua aerobiku, spokojnie mogę jeść biszkopty (te okrągłe, paczkowane), czekoladowe deserki sojowe i pić smakowe mleka sojowe :D i odkryłam ostatnio sojowy krem o smaku czekoladowym - taką wege-nutellę <3
oczywiście nic w dużych ilościach, bo muszę pilnować żołądka - mało, regularnie, bez smażonego (choć tu czasem grzeszę, bo placuszki owsiane są taaaakie dobre), bez kawy (da się żyć), tłustego i przetworzonego.
ach i nie wolno mi pić alkoholu i palić papierosów
koniec końców - jestem aktywną fizycznie niepaląca abstynentką, a cm i kg lecą w dół
sława i chałwa!