w końcu mam dobry dzień.. w miarę. zmotywowałam się żeby posprzątać chałupkę.. i wsiąść na rowerek.
waga prawie nie drgnie... od paru tygodni nie przekraczam 82, ale spada.. powolni, mozolnie.. i tak się cieszę, bo weekend był znowu imprezowy.
świętowaliśmy moją 30! i mąż też parę dni wcześniej urodziny..
dziękuję za komentarze pod ostatnim postem.
-15 to dla mnie już sukces, ale myślałam, że chociaż tym razem zobaczę 7 z przodu! Jeszcze mi do tego daleko. Ale nie poddaję się!
Pozdrawiam